Warta przegrała po dwóch samobójach

Piast Gliwice wygrał w Grodzisku Wielkopolskim 3:2 po meczu, w którym równie dobrze zwyciężyć mogła Warta. Przełamała niemoc w wykorzystywaniu rzutów karnych, fatalną serię pudeł przerwał Kopczyński. Cóż z tego, skoro własnego bramkarza pokonali obrońcy Zielonych – Trałka i Szymonowicz nie dali Grobelnemu szans na skuteczną interwencję. To była pechowa porażka Warty.

Bardzo ostrożnie zaczęły ten mecz obie drużyny. Celem numer jeden było dla nich zabezpieczenie tyłów. Nic dziwnego, że na boisku nie działo się wiele ciekawego, a pierwszym kwadransie zwyczajnie wiało z niego nudą. Aż padła bramka, którą Warta sama sobie strzeliła. Holubek kopnął piłkę w kierunku kolegów ustawionych blisko bramki gospodarzy. Interweniujący Łukasz Trałka nieszczęśliwie odbił piłkę myląc bramkarza i Piast niespodziewanie i niezasłużenie wyszedł na prowadzenie.

Po stracie gola Warta niewiele robiła, by odrobić stratę. Nie osiągnęła przewagi, ale od czasu do czasu znajdowała się w polu karnym Piasta. I w takiej właśnie sytuacji, w zamieszaniu podbramkowym, sędzia dostrzegł faul Mosóra na Szymonowiczu i podyktował rzut karny. Zieloni nie mieli się jeszcze z czego cieszyć, bo w tym sezonie ani razu nie udało im się wykorzystać jedenastki. Michał Kopczyński podszedł jednak pewnie do piłki i spokojnym strzałem zmylil bramkarza. To jego pierwszy gol w ekstraklasie.

Co charakterystyczne, remisujący na wyjeździe Piast nie oddał przed przerwą żadnego celnego strzału. Warta celnie uderzyła dwukrotnie. Po przerwie jedni i drudzy strzelali częściej i skuteczniej, choć Zielonych znów prześladował pech. Zaczęło się od wyjścia Piasta na prowadzenie. Z dystansu strzelił Chrapek, bramkarz Grobelny nieszczęśliwie odbił piłkę dając Torilowi szansę na skuteczną dobitkę.

Warta rzuciła się do odrabiania strat i powiodło się jej to dzięki Zrelakowi, ale potem ponownie załatwiła się sama. Grobelny obroniłby strzał Konczkowskiego, ale po raz drugi dał się pokonać własnemu źle interweniującemu obrońcy. Lot piłki fatalnie zmienił Szymonowicz. Szturm Warty w ostatnich minutach meczu powodzenia nie przyniósł i Zieloni wciąż nie mogą się cieszyć z utrzymania w ekstraklasie.

Udostępnij:

Podobne

Koniec roku weryfikuje oczekiwania

Miało być przepięknie. Prezentujący atrakcyjny, ofensywny futbol Lech wypracowałby w tym roku przewagę nad największymi ligowymi rywalami i wiosną pewnie zmierzał po mistrzostwo, by potem

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny