Walka o mistrzostwo Polski zaczyna się teraz

Trudno nawet wyobrazić sobie rozczarowanie, jakim byłby brak mistrzostwa Polski dla Lecha. Nadzieje zostały w Poznaniu rozbudzone bardzo mocno, kibice nie wyobrażają sobie innego scenariusza niż kolejne trofeum. Wszystko w rękach, czyli głowach i nogach piłkarzy, ale nie od nich zależy powodzenie tego projektu, lecz od tych, którzy stworzą im warunki do wygrywania. To, co najważniejsze, decyduje się teraz, w tym momencie. Późniejsze wydarzenia będą konsekwencją decyzji właśnie podejmowanych i wykonywanej pracy szkoleniowej.

Piłkarze Lecha zaczęli zimowe zajęcia. Tylko kilka dni potrwa ich pobyt w Poznaniu. W tym czasie przejdą badania określające poziom wytrenowania. W poniedziałek ruszają na turecką riwierę, gdzie będą przebywać do 17 stycznia pracując nad formą, rozgrywając mecze sparingowe. Zmierzą się z Dinamo Zagrzeb, Botew Płowdiw, Čukarički Belgrad, a po powrocie do Poznania, tydzień przed pierwszym meczem ligowym, ich formę sprawdzi duński Nordsjaelland. Do zespołu, jak zwykle w takim okresie, dołączyło kilku młodych piłkarzy z rezerw: Sammy Dudek, Wojciech Zborek, Patryk Prajsnar, Igor Stankiewicz. Prawdopodobnie pojadą z drużyną do Turcji.

Nie można tego powiedzieć o zawodnikach, których trener Niels Frederiksen nie widzi już w swojej drużynie, taki jak Lončar i Ba Loua. Nie został jeszcze ogłoszony skład ekipy ruszającej na obóz przygotowawczy, ale według medialnych doniesień nie wsiądą oni z kolegami do samolotu. Ich brak trudno uznać za osłabienie, choć jeszcze kilka miesięcy temu duński szkoleniowiec niezwykle pozytywnie wyrażał się o możliwościach i umiejętnościach Iworyjczyka. Wkrótce jednak wyleczył się z tego poglądu i przestał stawiać na lewonożnego skrzydłowego.

Praca nad wytrzymałością, szybkością, taktyką, techniką to tylko jedna część przygotowań do walki o tytuł. Pozostała część roboty należy do klubu. Z ubiegłorocznych wypowiedzi trenera wynika, że liczy on na nowych zawodników. Podkreślił, że dla wszystkich braki tej drużyny są jasne. To wcale nie znaczy, że jego życzenia zostaną zaspokojone. Z klubu płyną i przedostają się do mediów informacje często sprzeczne ze sobą. Podobno właściciel klubu, który osobiście buduje drużynę stwierdził, że nie wyklucza, iż do zespołu nie dołączy żaden nowy zawodnik – jeżeli nie pojawi się okazja sprowadzenia kogoś wartościowego.

Gdyby takie stwierdzenie rzeczywiście padło, świadczyłoby o braku wniosków z tego, co się wydarzyło rok wcześniej. Po pozbyciu się van den Broma nie pojawiła się okazja zatrudnienia dobrego trenera. Klub skorzystał z opcji wygodnej i taniej. Skutek – ogromne straty finansowe, sportowe, wizerunkowe, czyli zniechęcenie ludzi do przychodzenia na stadion, kosztowny brak obecności w rozgrywkach europejskich. Lekcja była wystarczająco bolesna, by więcej nie podążać tą drogą. Jeśli rozgrywki mają zakończyć się sukcesem, nowa krew w drużynie, pełne obsadzenie kilku pozycji jest po prostu niezbędne.

Trener miał rację: to, co wydarzy się wiosną, zależy w dużym stopniu od nastawienia ligowych przeciwników Lecha, ich ruchów transferowych. Nie mamy wątpliwości, że kierownictwo Rakowa, najpoważniejszego rywala Kolejorza, zrobi wszystko, by zapewnić Papszunowi jak najmocniejszy skład. Wszystko wskazuje, że tę drużynę zasili najlepszy oprócz Ishaka napastnik ekstraklasy, Leonardo Rocha. Prawdopodobnie w Częstochowie będą i inne ruchy powodujące, że Raków zrobi się mocniejszy niż jesienią. Co w tym czasie zrobi Lech? Tego jeszcze nie wiemy. Prawdopodobnie decyzje nie zapadły, ale opcji transferowych nie brakuje.

Z przekazów medialnych dowiadujemy się, że Filip Szymczak, który nagle przestał się piłkarsko rozwijać, odejdzie z klubu. Jednak nie latem, co wynikało z nieoficjalnych zapowiedzi, ale teraz. I nie definitywnie, lecz czasowo, na wypożyczenie. Podobno najbardziej takim ruchem zainteresowana jest katowicka Gieksa, gdzie ten napastnik już terminował. Warunkiem jest jednak pozyskanie innego napastnika jako zmiennika dla Ishaka. To może stanowić problem. Trudno będzie takiego znaleźć. Ishak jest póki co bezkonkurencyjny, ale nie wolno zapominać, że ma on swoje lata, małe są szanse, by grał wszystko „od dechy do dechy”, trzeba brać pod uwagę czynniki zdrowotne, a traktowanie Fiabemy jako wartościowego zmiennika kogokolwiek w tej drużynie to mało śmieszny dowcip.

Udostępnij:

Podobne

Przedwczesne marzenia?

W ostatnich pięciu meczach, na przełomie 2024 i 2025 roku, Lech zdobył „aż” 4 punkty. Jeszcze w piątek, mimo porażki w Gdańsku, traktowany był jako

Powrót do Poznania i do normalności

Po każdym zaskakująco złym występie Lech zalicza dobre spotkanie. Dużo lepiej niż na wyjazdach czuje się i punktuje na własnym stadionie. Mierząc się z mocnymi