Przerwy w rozgrywkach z reguły Lechowi nie służą. Rzadko po nich wygrywa. Nawet gdy wydaje się być w wysokiej formie, potrafi przykro zaskoczyć. Teraz dużo mu brakuje do formy choćby znośnej. Cracovia, z którą zmierzy się w Wielką Sobotę, nigdy nie była dla niego wygodnym rywalem, trudno więc o optymizm.
Na korzyść Lecha może dobrze zadziałać świadomość, że po ostatnich jego wyczynach sezon został spisany na straty. Nie trzeba się sprężać, nakładać na siebie presję. Można grać na luzie, bo prawdopodobnie gorzej już być nie może. Trener otrzymuje sposobność zdobywania uznania w oczach zarządzających klubem poprzez wystawianie młodzieży, na której za jakiś czas będzie można dobrze zarobić realizując biznesowe cele spółki. Wzrosną szanse na pracę także w przyszłym sezonie.
Przed początkiem rozgrywek trener zapowiadał walkę o wszystkie możliwe cele, nie wykluczył nawet mistrzostwa Polski. Teraz, pierwszy raz od wielu lat, może nie być nawet mistrzostwa Wielkopolski. Zakończenie sezonu za Wartą byłoby kompromitacją wszystkich ludzi odpowiadających w Lechu za futbol. Nikogo to jednak przy Bułgarskiej nie obejdzie, tu złe wyniki nigdy nie są powodem do wstydu.
O ile gra na luzie wyjdzie Lechowi na dobre, to wpływu na niego nie będzie miało to, co trener tak często nazywa ciężką pracą na treningach. Można nawet zauważyć, że im częściej używa tego sformułowania, a być może nawet im ciężej piłkarze rzeczywiście pracują, tym gorzej spisują się na boisku. Nie sztuką bowiem jest pracować ciężko. Sztuką jest pracować mądrze, prowadzić drużynę umiejętnie. Można włożyć ogromną pracę w zaprogramowanie komputera, ale kompletnie nic z tego nie wyjdzie, gdy jest się informatycznym laikiem.
Tylko Satka i Kwekweskiri zostali powołani do reprezentacji narodowych. Żaden z nich nie jest jednak pierwszym wyborem Dariusza Żurawia, więc ich ewentualne zmęczenie nie wpłynie na postawę zespołu w Krakowie. Większą stratą może się okazać nieobecność w Poznaniu młodzieżowców. Jednak Kamiński i Marchwiński i bez tego mają problemy z ustabilizowaniem formy, niewiele więc może im zaszkodzić. Szymczak jest dopiero trzecim napastnikiem w klubowej hierarchii. Jeżeli Lech nie da rady Cracovii, to nie z powodu powołań do reprezentacji.