Nadzieje na kolejne ligowe zwycięstwo Lecha są ogromne. Nie tylko wśród kibiców, którzy w liczbie kilkunastu tysięcy zasiądą na trybunach, ale i tych, co wspierają drużynę tylko na wyjazdach. Ostatnie tygodnie potwierdziły, jak wielkie jest zapotrzebowanie na sukcesy Kolejorza i jak nieodpowiedzialnym działaniem władz klubu było lekceważenie tego zjawiska, zamknięcie się we własnym świecie. Narastające emocje mogą ponieść Lecha do zwycięstw.
To najważniejsze wydarzenie tej kolejki ligowej. Tabela tak się ułożyła, że lider podejmie wicelidera, a wszystkie mecze między tymi zespołami z reguły są emocjonujące i zacięte. Nikt nikogo nie zaskoczy. Każdy zna mocne i słabe strony przeciwnika. O zwycięstwie zadecyduje forma piłkarzy, lepszy pomysł na rozegranie meczu, a także odporność na stres. Z tym ostatnim w Lechu jest, zdaniem trenera, coraz lepiej. Nie ma problemu z udźwignięciem roli, jaką dał mu los.
– Bycie liderem to fajne uczucie. I mocno uzależniające. Długo na to czekałem. Musimy zrobić wszystko, by obronić to miejsce do końca. Wiem, ile jeszcze przed nami, więc podchodzimy do tego z pokorą – mówi trener Lecha. Nie tylko Lechia zawiesi wysoko poprzeczkę. Za tydzień do Poznania przyjedzie Pogoń. Po przerwie reprezentacyjnej, gdy Lechowi zawsze trudno wraca się do równowagi, trzeba pojechać na mecz z Rakowem, podjąć Wisłę Kraków, wybrać się do Białegostoku. Kolejni rywale to Śląsk (w domu) i Legia (na wyjeździe).
Gdyby jakimś cudem Lech wszystko wygrał, droga po sukces stanęłaby otworem. Trener przyznaje zresztą, że prawdziwa próba możliwości Lecha to czas między jedną i drugą przerwą reprezentacyjną. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, na co drużynę w tym sezonie stać. Drużynę wzmocnioną, bo będzie miała w składzie graczy, którzy już zostali potwierdzeni, ale jeszcze koszulki Lecha nie ubrali. Maciej Skorża zapewnia: jesteśmy dobrze przygotowani. Zespół jest coraz bardziej pewny swych umiejętności.
– Zależało nam, by rywalizacja o miejsce w składzie była motorem napędowym. I tak się będzie działo po przyjściu nowych graczy – podkreśla trener. Jeśli chodzi o taktykę, cel jest jeden: w każdym meczu dominować, utrzymywać się przy piłce jak najdłużej, stworzyć jak najwięcej sytuacji bramkowych. – Taki właśnie ma być mecz z Lechią. Gramy przed własną publicznością. Spodziewamy się, że kibiców może przyjść troszkę więcej i ze wszystkich sił postaramy się tendencję tę podtrzymać, bo zależy nam na licznej publiczności. Skala trudności jest duża, ale liczę, że sobie poradzimy, kibice będą usatysfakcjonowani wynikiem i przebiegiem spotkania – dodaje.
Zwraca uwagę na psychologiczne znaczenie tego wydarzenia. Gdyby udało się wygrać, przewaga nad Lechią wzrosłaby do pięciu punktów. Lech nastawił się na pełnienie innej niż dotychczas roli w lidze. Przeciwnicy będą go traktować szczególnie, ale drużyna, jak zapewnia trener, tej sytuacji się nie przestraszy. Przygotowała się pod tym kątem do rozgrywek, będzie to widoczne w trudnych meczach.
Niedzielny mecz ma być kolejnym krokiem pomagającym złapać rytm gry, powtarzalność. Drużyna ma wykonywać poszczególne elementy coraz lepiej, iść do przodu. Wtedy nawet ewentualny remis w którymś spotkaniu nie zmartwi trenera, nie spowoduje zdenerwowania, bo będzie gwarancja, że to przypadek. Wciąż trwa praca nad mechanizmami, poszczególnymi fazami gry, stałymi fragmentami. W piłce trzeba być na wszystko gotowym, ale najważniejsze, by lokomotywa była na właściwych torach zmierzając w dobrym kierunku.