Całe 9 lat trzeba było czekać na zwycięstwo Lecha na nowym stadionie Jagiellonii. Dwunastego listopada 2022 roku to data historyczna. Kolejorz wygrał 2:1, co mimo ogromnej przewagi w całym meczu łatwo mu nie przyszło.
Pierwsza połowa to zdecydowana dominacja Lecha. Ograniczała się ona jednak do posiadania piłki i wymieniania jej w środku boiska, po obwodzie, albo na zasadzie „ja do ciebie a ty do mnie”. Brakowało decyzyjności, a zwłaszcza dobrych, decydujących podań.
Z powodu zadymienia stadionu przez miejscowych kibiców, pierwsza połowa została przedłużona o 8 minut. I w tym czasie wydarzyło się najwięcej. Obrona Lecha popełniła ogromny błąd zostawiając samego Mateusza Skrzypczaka, byłego piłkarza i wciąż kibica Kolejorza. Wystarczyło mu lekko skierować piłkę w kierunku bramki, by strzelić gola z niczego. Lech rzucił się do odrabiania straty i dopiął swego jeszcze przed przerwą. Murawski świetnie obsłużył Ishaka, a ten uderzył głową nie do obrony.
Druga połowa to jeszcze większa przewaga Lecha, który tym razem był bardzo groźny. Tworzył okazje bramkowe i strzelał, a miejscowi ograniczali się wyłącznie do kontrataków. Kilka razy bramka była o włos, ale fatum białostockiego stadionu trwało do ostatnich minut. Druga połowa trwała 10 minut dłużej, bo tym razem kibice Lecha stworzyli pokaz pirotechniczny. Już na początku dodatkowego czasu rezerwowy Filip Szymczak strzelił gola. Było jeszcze dużo czasu do końca i to Lech wciąż był groźniejszy. Niewiele jednak brakowało do wyrównania, bo po desperackiej akcji gospodarzy piłka odbiła się od słupka bramki Bednarka. Sprawiedliwości stało się na szczęście zadość i Lech kończy rok zwycięstwem.