Trudny los tego biedniejszego

europejskiej waluty. Najlepszym sposobem na zamazanie naturalnych dysproporcji jest zespołowość i mądra dyscyplina taktyczna, można odnieść wrażenie, że to też nie funkcjonowało idealnie. Formalni goście zdecydowali się na niespodziewaną zmianę ustawienia, czym zaskoczyli nie tylko kibiców i ekspertów, ale też samą Wartę. 

Zieloni już tradycyjnie zamknęli się na własnej połowie, co miało odeprzeć ataki Lecha. To się do końca nie udawało, bo mimo wciąż nie najlepszej gry podopieczni Holendra potrafili znaleźć sobie przestrzeń najczęściej w bocznych sektorach i wykreować kilka niezłych sytuacji. Dla starszego poznańskiego klubu sytuacja najlepiej wyglądała na początku drugiej części, kiedy udało się podejść wyżej i przynajmniej spróbować zagrozić bramce strzeżonej przez Bartosza Mrozka. Taki plan na większy fragment meczu warto wziąć pod uwagę. Możliwe, że przy wyzbyciu się tej bojaźni i próbie zagrania chociaż na równorzędnym poziomie, mogłoby to przynieść niespodziewanie dobre efekty. 

Przy groźniejszej ofensywie Zielonych, Kolejorz musiałby się mocniej zastanowić nad tak beztroskim ruszaniem do ataku, jak to miało miejsce ostatnio, gdy wszyscy zawodnicy byli za kołem środkowym boiska. Oczywiście sprawnie musiałaby funkcjonować też obrona, by odpierać nadciągające zagrożenia, które niezależnie od stylu gry będą się pojawiać. Tym bardziej, że Warta potrafi poradzić sobie z tymi teoretycznie silniejszymi. Udawało się skutecznie uprzykrzać życie Legii czy Rakowowi, co w przypadku tej pierwszej dało nawet komplet punktów. Trudno spodziewać się fajerwerków, ale była to mądra i rozważna gra będąca bardzo uciążliwa, jednak podczas derbów automatycznie włącza się słabsza strona zespołu Dawida Szulczka i wszystkie opracowane dotychczas schematy przestają działać jak należy.

Warciarze na ponowne sprawdzenie się na tle Lecha muszą czekać aż do wiosny, ale w następnych kolejkach poziom przeciwników poszybuje w dół, co będzie sprzyjało gromadzeniu zwycięstw. W ten weekend wyjadą na Dolny Śląsk, by zmierzyć się z Zagłębiem, a w tygodniu zaczną nową pucharową przygodę ze znacznie niżej notowanym KSZO Ostrowiec. Przebrnięcie do następnej fazy to oczywisty obowiązek. Znacznie trudniejsza przeprawa będzie z drużyną Waldemara Fornalika, która jest dobrze zorganizowana i ciężko ją pokonać. Faworytem będą Miedziowi, ale Stal Mielec czy Korona Kielce pokazały, że przy dobrej grze jest to ekipa do ogrania i zdobycia na niej kolejnych punktów kluczowych do utrzymania.

Mikołaj Duda

Udostępnij:

Podobne