Dla Legii mecz z Lechem będzie walką o wszystko. Ewentualna porażka praktycznie eliminuje ją z walki o mistrzostwo. Dla Lecha strata punktów nie będzie aż tak bolesna, spowoduje tylko utratę pierwszego miejsca w tabeli na rzecz rywali mających w najbliższej kolejce łatwiejszych przeciwników. Gospodarze zagrają z nożem na gardle, ale i Lechowi determinacji nie może zabraknąć.
Wszystko wydaje się sprzyjać Legii. Gdyby spotkanie odbywało się trzy dni po ciężkim pojedynku w Lidze Europy, szanse Lecha wzrosłyby radykalnie. Byłby w sytuacji Lechii mającej ostatnio przed sobą zespół wypompowany fizycznie i psychicznie po pokonaniu Leicester. Warszawiacy zażyją jednak dłuższego odpoczynku, złapią oddech. Mecz pucharowy zagrają dopiero cztery dni później. Celem numer jeden będzie zmniejszenie straty do lidera. Zechcą wykorzystać nieumiejętność Lecha gry po przerwie reprezentacyjnej.
Kolejorz był ostatnio w wysokiej formie, ma piłkarzy z wysoką jakością i trenera potrafiącego wykorzystywać atuty własnej drużyny. Maciej Skorża jest przeciwieństwem Paulo Sousy postępującego tak, jakby jedynym jego celem było zaskoczenie nie przeciwnika, ale własnych zawodników i kibiców. Potwierdził to meczem z San Marino. Gdyby skład ustalił drogą losowania, gra i wynik nie byłyby gorsze. Przy tak nieobliczalnym selekcjonerze, przy jego nieracjonalnych decyzjach personalnych, wynik wtorkowego meczu w Tiranie może być dla nas bolesny.
Trener Lecha jest natomiast o tyle przewidywalny, że nie podejmuje ruchów ryzykownych. Jeśli zauważy, że jego pierwotne decyzje nie przynoszą powodzenia, zmienia je w trakcie meczu. Potrafi korzystać z szerokiego składu, choć tu sytuacja ostatnio nieco się pogorszyła i nie wiemy, ilu piłkarzy znajdzie się poza meczową kadrą. Ba Loua był ostatnio niedysponowany. Nie wiemy, jak ciężkiego urazu doznał. Niepokoi, że nie widać go na zdjęciach z treningu, publikowanych przez oficjalną stronę internetową klubu. W sobotę Lech rozegrał tajny sparing przeciwko ŁKS-owi. Składu nie znamy. Wiemy tylko, że wygrał 5:1, trzy gole zdobył Sobiech, po jednej Baturina i Kozubal.
Lech stracił Kwekweskiriego. Gruzin wpadł w nie lada kłopoty powodując po pijanemu kolizję drogową, grożą mu sankcje prawne. Nie wiemy natomiast, jak wobec niego zachowa się klub. Prawdopodobnie nie da się namówić warszawskim mediom na rozwiązanie kontraktu z winowajcą, jednak raczej nie wchodzi w rachubę, by piłkarz był w najbliższym czasie do dyspozycji trenera.
Czesław Michniewicz też nie podejmuje ruchów nieracjonalnych. Jest trenerem myślącym, potrafiącym zaskoczyć taktyką przeciwnika. Jego specjalnością stało się pokonywanie teoretycznie lepszych rywali. Z pewnością ma już sposób na Lecha. W poprzednim warszawskim meczu tych drużyn Legia nie musiała specjalnie się męczyć, by wygrać. Wystarczyło jej poczekać, aż w samej końcówce mecz sam się wygra, bo specjalnością Lecha było podawanie przeciwnikowi pomocnej dłoni w ostatnich minutach. Tym razem Legia musi poradzić sobie sama.