Michal Gasparik, były piłkarz Górnika Zabrze, obecnie jest trenerem Spartaka Trnawa, który w czwartek zagra w Poznaniu z Lechem w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Konferencji. Podczas konferencji prasowej nie miał wątpliwości: Lech jest zdecydowanym faworytem, ma lepszych piłkarzy, zagra na wielkim stadionie przy licznych kibicach. To nie znaczy, że Słowaccy poddadzą się przed meczem.
– Poświeciliśmy wiele czasu na oglądanie meczów Lecha, analizę, rozmowy. Dobrze wiemy, jak gra, jak świetnymi zawodnikami są skrzydłowi i pomocnicy. Mają też słabe strony, jak każdy. Staraliśmy je znaleźć, spróbujemy wykorzystać – mówi trener Spartaka. Grał już jako piłkarz na poznańskim stadionie. Lech wtedy wygrał z Górnikiem 2:0.
W Górniku grał też środkowy pomocnik Roman Prochazka, teraz zawodnik Spartaka. Dobrze wie, jaką renomą cieszy się Lech. Trener Gasparik zdradził, że Słowacy o pomoc zwrócili się do Dušana Radolský’ego, który też pochodzi z Trnawy, a przed laty prowadził polskie drużyny, najlepsze wyniki osiągając z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski. Ten udzielał rad, mówił o polskim futbolu, o polskiej mentalności. – Szczegółów nie zdradzę – zastrzegł trener.
Spartak przed laty wyeliminował z pucharów Legię, ostatnio w Lidze Konferencji nie sprostał Rakowowi. – Nasza piłka jest w takiej sytuacji, że możemy tylko czekać, które drużyny przydzieli nam los. Teraz trafiliśmy na Lecha, z którym postaramy się nawiązać walkę. To jest dwumecz, więc po dobrym meczu w Poznaniu mamy szansę na udany rewanż u siebie, na wyprzedanie biletów na mecz z Lechem. Może uda nam się spełnić marzenia i awansować – kończy trener Spartaka.
Dziennikarze ze Słowacji, dowiedziawszy się od polskich kolegów, ilu kibiców przyjdzie w czwartek na Enea Stadion, byli pod wrażeniem. Na Słowacji na dobrą frekwencję liczą tylko pod warunkiem, że będzie jeszcze o co walczyć. Wtedy może przyjść komplet publiczności, czy 16 tysięcy. Na trybunach może zasiąść 18 tysięcy kibiców, ale muszą zostać puste sektory przy kibicach gości.
