Mecz z Górnikiem miał przynieść przełamanie, lepszą grę i dać powody do optymizmu zatroskanym kibicom. Tak się nie stało. Udało się po kilkudziesięciu dośrodkowaniach wyszarpać remis, jednak to przeciwnik, dzięki mądrej grze, był bliżej zwycięstwa. To nie jest czas na pochopne decyzje, potrzebny jest spokój wśród zarządu czy sztabu szkoleniowego. Podjęte teraz decyzje pod wpływem emocji prawdopodobnie nie przyniosły wiele dobrego i mogłyby negatywnie wpłynąć na przyszłość klubu. Tylko trener emanujący spokojem i wiarą w swoją pracę i własnych podopiecznych może dać Poznaniowi wiele radości.
Gołym okiem widać, że wiele brakuje do dobrej gry. Rzutują nieudane przygotowania i ostatnia wstydliwa porażka będąca w głowach każdego, kto jest związany z Lechem. John van den Brom i historycznie i po przyjściu do Polski ma problem z pierwszymi fazami rundy, jego zespoły z reguły powoli się rozkręcają i z upływem następnych meczów wszystko idzie w coraz lepszym kierunku, by na finiszu być niemal niezwyciężonym.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądało derbowe starcie z Wartą. Do tej pory za każdym razem był zbliżony obraz gry. Warta okopywała się we własnym polu karnym, a Lechitom zawsze udawało się to przełamać i po trudach zdobywać 3 punkty. Jeśli Dawid Szulczek nie zdecyduje się na nutkę szaleństwa, to taki zarys taktyczny znów na stadionie przy Bułgarskiej będzie widoczny. Analitycy przez przerwę reprezentacyjną muszą poszukać sposobu na sforsowanie takiego sposobu obrony, nie można dopuścić do sytuacji, gdy jedynym planem jest podanie do boku i wrzutka w pole karne.
W obecnej sytuacji bardzo ważne jest przełamać złą passę i zwyciężyć, jednak poza 3 punktami dyspozycja Lechitów musi zwiastować, że idzie to w dobrym kierunku, a ten optymalny Lech coraz bardziej się przybliża, a nie idzie w przeciwnym kierunku. Wywalczony remis z Górnikiem wcale nie oznacza, że jest lepiej niż gdyby Alan Czerwiński gorzej przymierzył i nie trafił do bramki. Już w doliczonym czasie goście i tak mogli wygrać, ale Bartosza Mrozka charakternym powrotem uratował Dino Hotic, który jako jeden z nielicznych coś wnosi do gry i udowadnia, że jego jakość w przyszłości powinna dać wiele powodów do radości.
Ostatnie doświadczenia nie dają w to wiarę, jednak będzie coraz lepiej. We wszystkim ważny jest czas, na derbach może nie być aż tak dużej różnicy, ale muszą pojawić się symptomy poprawy. Strata do lidera nie jest jeszcze duża, ale bardzo mocna jest Legia i nie zapowiada się, by nawet z większym natłokiem meczów zaczęła seryjnie tracić punkty. To jest główny i realnie jedyny rywal do mistrzostwa. Raków również jest zamieszany w europejską rywalizację, z czym nie radzi sobie aż tak dobrze. Potencjał pozostałych ligowców pozwala na tytuł pozostawiony w sferze marzeń, a nie realnych celów.
Eliminacje do Ligi Konferencji zostały okropnie zepsute, to jest fakt i klub przez następne lata będzie odczuwał tego konsekwencje, zarówno finansowe jak i rankingowe. Niestety nie została wynaleziona maszyna, by cofnąć czas, więc jedyne, co można z tym zrobić, to zrehabilitować się na krajowym podwórku. Drużyną zarządza kompetentna osoba w przeszłości udanie rywalizująca w Holandii czy Belgii. John van den Brom już nie raz wychodził z takich kryzysów, jaki zdarzył się z wiadomych przyczyn w Lechu. Warto ostudzić gorące kibicowskie głowy i poczekać z osądami, bo wciąż jest szansa na udane rozgrywki zwieńczone dubletem.
Mikołaj Duda