Ten pan znów przyniósł szczęście. Dziękujemy!

Przed dwunastu laty Lech ograł na wyjeździe Ruch Chorzów, a Cracovia odebrała punkty Wiśle, najgroźniejszemu rywalowi Kolejorza. Niemal w tej samej chwili samobója dla Białej Gwiazdy strzelił Mariusz Jop, a Lechowi zwycięstwo w trudnym meczu zapewnił Siergiej Kriwiec. I po kilku dniach świętowaliśmy mistrzostwo Polski.

Jak się przekonujemy – historia lubi się powtarzać. Szczęśliwy człowiek Lecha, były obrońca Mariusz Jop oglądał spotkanie Piasta i Lecha z wysokości trybuny VIP-owskiej. Znów okazał się talizmanem Kolejorza, znów pomogła nam Cracovia, znów udało się pokonać zespół prowadzony przez Waldemara Fornalika po bramce w ostatnich minutach. Mnóstwo podobieństw, więc to się nie mogło nie udać! Oby powtórzyło się wszystko!

Udostępnij:

Podobne

Ograć beniaminka? To nie takie proste

W tym roku Lech odniósł tylko jedno zwycięstwo wyjazdowe. Śmiesznie mało, jak na (niedawnego) kandydata na mistrza. W niedzielę zagra z beniaminkiem, ale nikt nie

Zła karta odwrócona. Na długo?

Nie brakowało opinii, że to Korona jest faworytem meczu z Lechem na jego stadionie. Drużyna Jacka Zielińskiego nie dawała się pokonywać ligowym potentatom, ekipie z