Smutne pożegnanie sezonu. Kibiców przyjdzie niewielu

Ludzie stęsknili się do Lecha, bo długo nie mogli go oglądać na własne oczy. Ale nie do takiego Lecha, jak w tym sezonie, a zwłaszcza w tym roku. Obserwują, jak ten klub sportowo podupada, jak trwoni własną markę, jak rozprawia się z wielopokoleniową tradycją. Mają szansę przyjść w niedzielę na stadion, na ostatni mecz paskudnego sezonu. I przyjdą, ale w liczbie bardzo skromnej.

Według epidemicznych przepisów, od 15 maja trybuny można zająć w 25 procentach. Lech może więc wpuścić prawie 10 tysięcy widzów. Wątpliwe jednak, by ten limit został wykorzystany choćby w połowie. Kibice wypełniający zwykle Kocioł ogłosili bojkot, żądają pozbycia się przez zarząd dyrektora Tomasza Rząsy i trenera Andrzeja Kasprzaka. Władze klubu nie zamierzają ulec presji. Nikogo nie zwolnią na żądanie. Bojkot przydłuży się więc na nowy sezon, wszyscy zechcą wyjść z twarzą, aż nastąpi taki na przykład kompromis, jak złożenie rezygnacji przez dyrektora sportowego.

Maciej Skorża podkreśla, jak ważni są dla niego kibice. Pamięta, jak dopingiem nieśli drużynę do zwycięstw w mistrzowskim sezonie. Na niedzielnym meczu z Górnikiem na trybunach w najlepszym przypadku będzie cisza. Piłkarze muszą się też liczyć z głośnym wyrażaniem dezaprobaty dla ich wyczynów. Zdają sobie sprawę, co by się działo, gdyby kibice przebywali na stadionie na meczu ze Stalą Mielec. Być może nie skończyłoby się na gwizdach i obelgach.

Trener Lecha podkreśla, że nie chce czekać do lipca, by zobaczyć u swoich zawodników determinację, wolę zwyciężania. Mecz z Górnikiem przesądzi tylko o tym, która z drużyn zajmie wyższe miejsce. Już sam ten fakt jest dla Lecha upokarzający i powinien zawstydzić ludzi, którzy wykoleili klub z tak wielkim potencjałem. Oni jednak mają inne priorytety, sportowa kompromitacja jest dla nich mniej bolesna niż wykosztowanie się na budowę drużyny na miarę oczekiwań.

Lech nie odpuści meczu z Górnikiem. Trener oczekuje od piłkarzy, że walkę o miejsce w składzie w przyszłym sezonie zaczną teraz. Do ostatniej chwili toczyć się będzie walka o powrót do zdrowia Mikaela Ishaka. Opuścił boisko w Krakowie jeszcze w pierwszej połowie z urazem mięśnia. Maciej Skorża zapewnia, że nie będzie mowy o jego grze, gdyby pozostawało choćby niewielkie zagrożenie przedłużenia się niedyspozycji do nowego sezonu.

Z pewnością tak zestawi drużynę, by nie tylko wygrała ten mecz, ale i by mógł sprawdzić ustawienie poszczególnych formacji, dać szanse zawodnikom dobrze się pokazać. Niezależnie więc od smutnej rzeczywistości, może to być mecz ciekawy. Górnik, jak twierdzi Maciej Skorża, to wymagający rywal. Z pewnością nie wycofa się pod własną bramkę. Potrafi wykorzystywać stałe fragmenty, zagra dwoma napastnikami. Lech spróbuje znaleźć jego słabe punkty, stworzyć więcej niż ostatnio sytuacji bramkowych. Coraz więcej polskich klubów stosuje wariant z trzema obrońcami. Lech ma zmieniać taktykę w trakcie spotkań. W starciu z Górnikiem najważniejsza jednak będzie mentalność. Lech ma dorównać dobrze zmotywowanemu przeciwnikowi.

Udostępnij:

Podobne

U siebie Warta nie wygrywa

Tylko jedno zwycięstwo w roli gospodarza wygrała Warta w całej, zakończonej w piątek rundzie jesiennej. Miała szansę to zmienić w spotkaniu z Jagiellonią, ale stało