Słabość Lecha nadzieją Luksemburczyków

Carlos Fangueiro, trener F91 Dudelange, nie ma złudzeń: Lech jest faworytem, nie ma co porównywać jakości piłkarzy obu zespołów i wysokości budżetów. Luksemburczycy nie przyjechali jednak do Poznania na wycieczkę, a ich nadzieją jest kryzys, w jaki wpadł mistrz Polski, jego nieskuteczność, problemy personalne. Goście spodziewają się dużej przewagi Lecha. Liczą na jego nieskuteczność. Zamierzają stosować długie podania do przodu i próbować wykorzystać stałe fragmenty gry.

– Lech ma w składzie dobrych zawodników. Potrafią oni zdominować przeciwnika, łatwo tworzą okazje bramkowe. Nie potrafią ich jednak zamieniać na bramki. Mamy nadzieję, że zła passa Lecha będzie trwała. Chcielibyśmy, by mentalne problemy tej drużyny, wynikające z ostatnich niepowodzeń, utrzymały się. Będziemy się starać nie stracić bramki na samym początku i wykorzystywać okazje do kontrataków po szybkim przerzucaniu piłki do przodu – mówi trener F92 Dudelange.

Carlos Fangueiro zapewnia, że w grze jego drużyny nie będzie niespodzianek. Zagra ona tak samo, jak w poprzednich spotkaniach, gdy na tle dobrych rywali zaprezentowała swe walory. Ważna będzie uważna gra w obronie, by okazje, jakie z pewnością będzie miał przeciwnik, nie przełożyły się na stratę bramek. Trener jest z pochodzenia Portugalczykiem, ale w Luksemburgu mieszka od wielu lat, z występującymi w Lechu rodakami nie miał okazji się zetknąć. Wie jednak, że prezentują oni wysoką jakość. Jednak siłą Lecha, jego zdaniem, jest gra zespołowa.

Luksemburczycy nie spodziewają się, że wynik rywalizacji rozstrzygnie się już w pierwszym spotkaniu. O wszystkim zadecyduje rewanż na ich terenie. Dają przykład dwumeczu z Malmoe, gdy mistrz Luksemburga miał dobre okazje bramkowe, grał nieźle i wcale nie był bez szans na awans. Atutem tego zespołu jest dwóch wysokich napastników, którzy potrafią wykorzystywać stałe fragmenty gry, są też przydatni pod własną bramką, gdy trzeba się ratować przed atakami przeciwnika.

Udostępnij:

Podobne