Skuteczność kluczem do zwycięstwa. Ile bramek strzelą w Radomiu?

Rzadko się zdarza, by ligowy beniaminek okazał się czołową drużyną, rewelacją rozgrywek. Nie ma mowy, by Radomiak, którego aspiracje rosną, w meczu Lechem walczył o przetrwanie bez straty bramki. Ma w składzie piłkarzy potrafiących dominować nad każdym przeciwnikiem w ekstraklasie, urwał punkty wszystkim czołowym zespołom, więc sobotnie spotkanie będzie wyrównane. Lider tabeli nie będzie faworytem.

W poprzednim sezonie rewelacją rozgrywek okrzyknięta została Warta, też beniaminek, który zresztą awans wywalczył po pokonaniu w meczu barażowym Radomiaka. Zieloni punktowali dzięki grze defensywnej, nigdy nie dominowali na boisku, nie opuszczało ich szczęście. Natomiast trener Radomiaka zbudował solidną, wygrywającą drużynę, umiejętnie wplótł w nią klasowych graczy latynoskich, nie musi bać się nikogo. Zespół ten jest silny mentalnie, nawet gdy przegrywał lub remisował, wielokrotnie ratował się golami strzelanymi w doliczonym czasie.

Trener Maciej Skorża twierdzi, że w przebiegu ligowej rywalizacji zaskakują go tylko dwie rzeczy: fatalna sytuacja Legii i dobra postawa zespołu z Radomia. Jako beniaminek nie musi zmagać się z presją, już osiąga wyniki lepsze niż ktokolwiek mógł się spodziewać, nie wiadomo czego jeszcze po nim można się spodziewać, wszystko jest możliwe. Potwierdza się teza o nieprzewidywalności polskiej ligi.  – Aktualnie jesteśmy na pierwszym miejscu, ale mamy niewielką przewagę, nie daje nam to poczucia komfortu. Konieczna jest koncentracja, walka w każdym meczu o trzy punkty – podkreśla trener.

Lech też nabrał pewności siebie, też potrafi odmienić przebieg rywalizacji. Zapowiada się spotkanie, w którym obie drużyny zagrają bezkompromisowo. Być może o punktach zadecydują błędy w defensywie lub złe zachowanie bramkarza, a kibice Lecha mają się czego bać. Na szczęście Maciej Skorża, mówiący o wyciąganiu wniosków, nie rzuca słów na wiatr. Możemy liczyć, że nie powtórzą się błędy defensywne podczas stałych fragmentów, że drużyna nie straci konceptu, gdy broniący się przeciwnik nagle przejdzie do ofensywy.

Trener Lecha spodziewa się, w jaki sposób zagra Radomiak, ale nie zdradza tego. Twierdzi, że prowadzący gospodarzy Dariusz Banasik potrafi zaskakiwać. Sprawił Lechowi kłopot w Pucharze Polski prowadząc Znicz Pruszków, trzeba było sięgnąć po Zaura Sadajewa, który wszedł na boisko i – jak mówi trener – „załatwił sprawę”. Na własnym boisku Radomiak z reguły gra odważnie, więc trudno się spodziewać, by dla Lecha także on zrobił wyjątek. Jak Maciej Skorża żartuje, praca jego analityków szła ostatnio na marne, gdy przeciwnicy Lecha zmieniali system gry, zagęszczali obronę. Warta grała z sześcioma defensorami, Zagłębie z pięcioma. Radomiak raczej zagra po swojemu, czyli agresywnie, wykorzystując stałe fragmenty.

Lech zdobył najwięcej bramek w lidze, ale – to paradoks – brak skuteczności jest ostatnio jego bolączką. – Pracowaliśmy mocno nad finalizacją naszych akcji, nad przejściem do ataku i wykorzystaniem przewagi w polu karnym przeciwnika. Zawodnicy na treningu dobrze sobie radzili, sporo bramek udało się zdobyć, więc liczę, że w Radomiu będziemy bardziej skuteczni niż w ostatnim meczu – twierdzi trener. W Lubinie Lech statystycznie uderzał na bramkę co trzy minuty, a zdobył tylko trzy gole. W Radomiu aż tylu uderzeń oddać się nie uda, tym bardziej liczyć się będzie skuteczność.

Udostępnij:

Podobne

Drużyna mocna, ale niekompletna

Gdyby można było rozegrać całą rundę wiosenną korzystając z jedenastu piłkarzy, Lech miałby wielkie szanse dowieźć ligowe prowadzenie do końca sezonu. Problem w tym, że