Przedwczesna zima może mieć wpływ na przebieg meczu Lecha w Radomiu. Rozegrany zostanie na zastępczym obiekcie klubu, który własnego nie może się doczekać, bo jego budowa napotyka na ogromne problemy techniczne i organizacyjne, w grę wchodzi nawet rozebranie już postawionej trybuny.
Radomiak rozgrywa swoje mecze na stadionie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie na dwóch trybunach mieści się 4,5 tysiąca widzów. Nie ulega wątpliwości, że wszystkie miejsca zostaną zajęte, zainteresowanie spotkaniem miejscowej drużyny z liderem jest bardzo duże. Zapowiada się ciekawy, emocjonujący mecz, gwarantuje to klasa i aktualna forma obu zespołów. Nie wiadomo tylko, do jakiego stanu uda się gospodarzom doprowadzić boisko. Podczas poprzednich spotkań Radomiaka piłkarze mieli problemy z płynnym rozgrywaniem akcji.
Według prognoz, o godzinie 15, gdy rozlegnie się pierwszy gwizdek sędziego, pana Jarosława Przybyła z Kluczborka, termometry będą wskazywały zero stopni. Na szczęście opady nie są przewidywane, prawdopodobne jest nawet pokazanie się słońca. Gdy zacznie ono zachodzić, a mamy najkrótsze dni w roku, temperatura może spaść poniżej zera, na szczęście minimalnie. Płyta boiska nie powinna więc być błotnista, choć nie ma mowy, by choćby trochę przypominała te, po których ostatnio biegali piłkarze Kolejorza.
Z nierównym boiskiem będą zmagać się obie drużyny, ale miejscowa jest do takiego przyzwyczajona. Piłkarze Lecha będą nad gospodarzami górować technicznie, jednak ten walor może zostać zredukowany. Zapowiada się, że będziemy obserwować mecz walki. Radomiak ma zawodników o dobrych warunkach fizycznych, dotyczy to także Latynosów. Chcąc odnieść zwycięstwo, a po nie pojechał do Radomia, Kolejorz nie może odpuścić, musi podjąć walkę wręcz.