Nie można sobie pozwolić na stratę punktów w Mielcu, bo rywalizacja w ekstraklasie jest zacięta i wyrównana, nie tylko Lech regularnie punktuje. Trener powinien postawić na najmocniejszy, sprawdzony skład, wiele jednak wskazuje, że niektórych zawodników, którzy dotychczas byli pierwszym jego wyborem, zastąpią tacy, którzy rzadziej pokazują się na boisku.
Gdyby Maciej Skorża miał posłać do boju najsilniejszy zestaw graczy, w Mielcu zobaczylibyśmy na boisku Bednarka, Satkę, Salamona, Milicia, Rebocho, Karlstroma, Tibę, Ba Loua, Kamińskiego, Amarala i Ishaka. Sztab szkoleniowy zapowiedział jednak coraz częstsze rotacje, a jest z kogo wybierać. Wiele więc wskazuje, że niektórzy z tych graczy pozostaną na ławce rezerwowych, by wejść na boisko w trakcie spotkania.
Murowany jest występ tylko kilku zawodników. Bednarek, choć nie jest czołowym bramkarzem ligi, z powodu nie do końca wyleczonej kontuzji van der Harta ma grę w bramce zagwarantowaną. Zestawienie defensywy nie jest natomiast sprawą pewną. Z pewnością na lewej stronie zagra Rebocho, bo Douglas wyeliminował się żółtymi kartkami. Kto jednak zagra na drugiej stronie? Satka czy Periera? Jeśli Portugalczyk, to Satka może się znaleźć na środku defensywy. Ale kosztem kogo? Raczej Milicia, a nie Salamona.
Występ Tiby jest równie prawdopodobny, jak Kwekweskiriego. Ktokolwiek zostanie na ławce, wejdzie do gry w drugiej połowie. Kamiński zagra na pewno, jest bowiem jedynym z nielicznych młodzieżowców. W trakcie meczu może go zluzować Skóraś lub ozdrowieniec Marchwiński. Na „dziesiątce” pokazywał się ostatnio Ramirez, więc tym razem trener raczej postawi na Amarala. Wątpliwe też, by zrezygnował z Ba Loua. Ishak, o czym się ostatnio przekonaliśmy, nie ma wartościowych zmienników, a „od dechy do dechy” grać nie będzie. Trener musi więc rozsądnie szafować jego siłami. W meczu ze Stalą chyba jednak postawi na Szweda.
To są rozwiązania najbardziej prawdopodobne. Nie dziwilibyśmy się jednak, gdyby trener zdecydował się na wybory mniej oczywiste.