Ledwo Lech zakończył beznadziejny sezon, a w klubowej kadrze nastąpiły zmiany polegające na żegnaniu się z piłkarzami. Kibiców Kolejorza najbardziej obeszła wiadomość o sprzedaniu jednego z najlepszych zawodników, reprezentanta Polski, Tymoteusza Puchacza.
Wszystko wskazuje, że Tymek pokaże się na Mistrzostwach Europy nie jako zawodnik Lecha Poznań, ale Unionu Berlin. Pojechał do stolicy Niemiec, gdzie przechodzi badania lekarskie poprzedzające podpisanie czteroletniego kontraktu. Informował publicznie, że jest po słowie z klubem z Bundesligi. Maciej Skorża, który właśnie pojawił się w Lechu, zdenerwował się jego wypowiedzią, ale władze klubu jej nie sprostowały.
Według nieoficjalnych doniesień Lech na sprzedaży swego wychowanka ma zarobić 3,5 miliona euro, do tego może liczyć na bonusy. Byłby to największy transfer w dziejach niemieckiego klubu, który ledwo zdążył zadomowić się na najwyższym poziomie rozgrywek, gdzie nigdy wcześniej nie grał. Sezon zakończył w środku stawki, co dla beniaminka jest znaczącym sukcesem. Odejście Puchacza poważnie osłabi Lecha, który na swoje stulecie chce odnieść sukces.
Pojawia się pytanie – kogo klub w miejsce tego gracza sprowadzi? Zawodnika klasy Krawecia, z którym właśnie się żegna po zakończeniu wypożyczenia? Klub nie skorzysta też z możliwości wykupienia Kaczarawy, nie przedłuży umowy z Dejewskim. Ruchy transferowe do klubu dopiero się zaczną. Na razie jedyny pewnik to dołączenie do Lecha Radosława Murawskiego, zakontraktowanego pół roku wcześniej. Trzon zespołu wielce się nie zmieni. Klub ma fundusze na autentyczne wzmocnienia, czyli sprowadzenie zawodników znacznie lepszych od już posiadanych.
Trener Skorża chciałby nowych graczy na każdą pozycję. Raczej się tego nie doczeka, bo przy Bułgarskiej wydawanie pieniędzy na klasowych zawodników uważa się za marnotrawstwo. Inna sprawa, że za najlepszych napastników w ostatnich latach, Gytkjaera i Ishaka, nie trzeba było płacić. Pozyskanie ich należy traktować jako jedyne sukcesy transferowe. Sprowadzenie wielu innych graczy to nieporozumienie. Nie wiemy, czy Lechowi skauci nie penetrują właśnie peryferyjnych lig w poszukiwaniu talentów na miarę Muhara i Crnomarkovicia.