Ostatnią wygraną w fazie grupowej Ligi Mistrzów Lech odniósł we Florencji, za kadencji Jana Urbana. Przerwa trwała aż do teraz. To prawda, że Standard Liege przyjechał do Poznania osłabiony przez koronawirusa i przez kontuzje, jest jednak czołową drużyną ligi belgijskiej, w której aż roi się od piłkarskich talentów. Przy Bułgarskiej starał się grać ambitnie i ofensywnie. Trafił, na swoje nieszczęście, na świetnie usposobionego Kolejorza.
Gdyby sugerować się tylko przebiegiem pierwszego kwadransa, Lech nie miał wielkich szans cokolwiek ugrać. Popełniał błąd za błędem, notował stratę za stratą, Belgowie napędzali się, uzyskali przewagę, nie wypuszczali gospodarzy z ich połowy. Potem jednak Lech złapał równowagę. Wyprowadził kilka dobrze zapowiadających się ataków, piłki rozdzielali Ramirez i Tiba.
Co robi na boisku Skóraś, a co na ławce rezerwowych Kamiński? – można było zapytać przed meczem. Młody skrzydłowy szybko dał odpowiedź na to pytanie. Wykorzystał kapitalne, profesorskie podanie Tiby, umiejętnie strzelił głową i Lech całkiem niespodziewanie wyszedł na prowadzenie.
Piłka jest przewrotna, skoro zespoły słabsze pierwsze strzelają gola – do takiego wniosku można było dojść w tym momencie. Podrażnieni Belgowie też tak chyba uważali. Ruszyli do przodu, by szybko odrobić stratę. Byli tego bliscy, ale znów nie oni cieszyli się z bramki. Lech rozegrał świetną akcję. Piłka po podaniach Ramireza i Modera trafiła do Puchacza, który rozpędził się, płasko podał w pole karne, gdzie znalazł się Ishak. 2:0 dla Lecha!
Nie zwalniał tempa, dążył do zdobycia kolejnej bramki. Wystarczył jednak błąd w środku boiska strzelca drugiej branki podczas wyprowadzania piłki. Belgowie po przechwycie ruszyli do przodu. Wykorzystali pechową interwencję Bednarka. Odbita od słupka piłka trafiła go w plecy, a potem została wbita z bliska do siatki.
Belgom pomagał sędzia. Na samym początku pokazał Ramirezowi problematyczną żółtą kartkę. Potem ukarał Belga. Oszczędził jednak tego samego zawodnika, który zatrzymał taktycznym faulem pędzącego skrzydłem Skórasia. Druga żółta, a w konsekwencji czerwona kartka murowana. Gdyby nie ta nieuczciwość austriackiego arbitra, Lech grałby w liczebnej przewadze.
Mecz nie był więc rozstrzygnięty. Standard mógł wyrównać jeszcze przed przerwą, miał ku temu okazje. Fatalnie zachował się Bednarek, stracił piłkę jak junior, ale jakimś cudem zdążył ją przeciwnikom odebrać. Pierwsza połowa zakończyła się mimo wszystko lepiej niż można było oczekiwać. A druga zaczęła się wprost rewelacyjnie. Drugą kapitalną asystę zaliczył Puchacz, a Ishak potężnie uderzył z pierwszej piłki. Bramkarz nie zdążył nawet na nią nawet spojrzeć.
Mogły paść kolejne bramki. Po jeszcze jednym strzale Ishaka lecącą do bramki piłkę na linii zatrzymał obrońca. Zabrakło centymetrów. O włos od strzelenia bramki był rezerwowy Kamiński. Belgowie nie rezygnowali, wciąż szli do przodu, ale trafili na zespół, który potrafił się temu przeciwstawić, dzięki indywidualnościom rządzącym w środku boiska. Tiba grał rewelacyjnie, jak profesor. Odbierał piłki, rozgrywał, mijał przeciwników, podawał kolegom, zwalniał grę, kiedy było to pożądane, albo przyspieszał, gdy była szansa zaatakować.
Świetny mecz zaliczył Puchacz. Chyba w lidze nie ma teraz lepszego zawodnika na jego pozycji. Najlepsze spotkanie w Lechu zaliczył drugi boczny obrońca – Czerwiński. Skóraś strzelił pierwszego gola w barwach Kolejorza. Ishak pokazał, co to znaczy mieć w zespole klasowego napastnika.
Lech Poznań – Standard Liege 3:1 (2:1)
Bramki: Michał Skóraś 14, Mikael Ishak 22, 48 – Maxime Lestienne 29
Lech: Filip Bednarek, Alan Czerwiński, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Tymoteusz Puchacz, Michał Skóraś (62 Jan Sykora), Pedro Tiba (81 Karlo Muhar), Jakub Moder, Dani Ramirez (81 Mohammad Awwad), Filip Marchwiński (62 Jakub Kamiński), Mikael Ishak (85 Nika Kaczarawa)
Standard: Arnaud Bodart, Laurent Jans, Merville Bokadi, Noe Dusenne, Nicolas Gavory (46 Hugo Siquet), Maxime Lestienne (73 Obbi Oulare), Samuel Bastien, Gojko Cimirot (88 Joachim Carcela Gonzales), Nicolas Raskin (73 Mehdi Carcela Gonzales), Michel-Ange Balikwisha), Selim Amallah (60 Alaksandar Boljević).
Żółte kartki: Ramírez, Muhar – Gavory, Bastien, Dussenne.
Sędziował: Manuel Schuettengruber (Austria).
Fot. lechpoznan.pl/Adam Jastrzębowski