Pech Warty. Przypadkowy gol w końcówce pozbawił ją punktów

Nic nie wskazywało, że Warta przegra u siebie z Widzewem. Pierwsza połowa należało do niej, ale bramki zdobyć nie potrafiła. W drugiej mecz się wyrównał, a o zwycięstwie gości zadecydował przypadek. Stały fragment gry, brak koncentracji obrońców i odbita od brzucha zawodnika Widzewa piłka wpadła do bramki.

Mecz od pierwszych minut był widowiskiem żywym, ale na najwyższym poziomie nie stojącym. Warta pokazała się jednak jako drużyna groźniejsza, jej akcji były bardziej konkretne, choć nieskuteczne. Kiedy już udawało jej się stworzyć zagrożenie, na posterunku stał bramkarz Widzewa. Goście prowadzili grę otwartą, z elementami pressingu, z którym Zieloni sobie radzili, tak jak Lis radził sobie ze strzałami łodzian.

Mimo większej liczby okazji bramkowych, przed przerwą Warta nie dała rady strzelić gola. Po przerwie obraz gry się bardzo nie zmieniał. Wciąż inicjatywę mieli gospodarze, ale z upływem czasu mecz się wyrównywał, Widzew coraz częściej atakował. Kiedy wydawało się, że padnie wynik bezbramkowy, w doliczonym czasie gry przypadkowego gola zdobyli goście, po rzucie rożnym piłka odbiła się od Lipskiego i zaskoczyła Lisa.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to