Ostatnie szlify przed wyprawą do Norwegii

Za nami dwa mecze z Miedzią Legnica. Rezultaty mogły być lepsze. W ciągu 180 minut Lech mógł zanotować dwucyfrową liczbę bramek. Tak się nie stało. Szczególnie na wyjeździe nieskuteczność Lecha kosztowała bardzo dużo – stratę arcycennych punktów. Nic nie jest czarno – białe, dlatego oba spotkania miały plusy i minusy. Jakie wnioski można wyciągnąć przed sobotnim wyjazdowym meczem z Wisłą Płock?

Środa, 19:00, Legnica. Daniel Stefański gwiżdże po raz pierwszy. Rozpoczyna się mecz. Mimo niekorzystnego rezultatu, można doszukać się pozytywów. Lech potrafił skutecznie zdominować przeciwnika. Drużyna nie miała problemu rozgrywać piłki 30 metrów przed bramką Miedzi. W tych okresach podopieczni trenera Mokrego mieli problem z wyjściem z własnej połowy. Niestety, przez dobre ustawianie się przeciwników i brak kreatywności w środku pola, Lech miał problem z otworzeniem listy strzelców.

Mimo szybkiego objęcia przez Miedź prowadzenia, Lech nie poddał się. Gdy Ishakowi udało się wykorzystać karnego, to „Miedzianka” musiała gonić wynik. W tym momencie pojawia się największy błąd zawodników Van den Broma. Nie udało im się zachować odpowiedniej koncentracji. Piłkarze ustawieni po lewej stronie boiska nie pokryli Giannisa Masourasa, który świetnym strzałem z ostrego kąta doprowadził do remisu. Potem oglądaliśmy festiwal zmarnowanych szans Lechitów i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.

Cztery dni później obie ekipy zmierzyły się ponownie. Dzięki dobremu wykonaniu rzutu rożnego przez Nikę Kvekveskiriego i skutecznemu wykończeniu Mikaela Ishaka, Kolejorz wysunął się na prowadzenie. Kilka chwil później Szymczak mógł zwiększyć prowadzenie, trafił jednak w poprzeczkę. Gospodarze mieli szans bez liku, ale piłkarzy mistrza Polski przerastało trafienie w bramkę. W defensywie szczęście wyjątkowo sprzyjało Lechowi. Kamil Drygas, trafiając do bramki Filipa Bednarka, był na niewielkim spalonym, a kiedy Angelo Henriquez znajdował się w sytuacji strzeleckiej, nie potrafił zamienić jej na bramkę. Przy lepszej dyspozycji rywala wynik tego spotkania mógłby być zgoła odmienny.

Cieszyć może, że Lech nie ma problemu ze stwarzaniem sytuacji. Ataki głównie wyprowadzane są z bocznych sektorów boiska. Problem dla ofensywnych zawodników stanowi wykorzystanie przynajmniej części szans. Szczególnie w kontekście rywalizacji w Lidze Konferencji może martwić nieskuteczność najlepszego strzelca zespołu, Mikaela Ishaka. Mika mimo nie najwyższej formy ciągnie „lokomotywę” mając znaczny udział w każdej bramce. Trener powinien zwrócić na ten aspekt szczególną uwagę, bo w europejskich pucharach lub z lepszymi drużynami Ekstraklasy margines błędu będzie zdecydowanie mniejszy.

Warta odnotowania jest zwyżkująca forma poszczególnych zawodników. Adriel Ba Loua – mimo, że jest już półtora roku w klubie – dotychczas nie potrafił pokazać pełni umiejętności. Po przepracowaniu pełnego okresu przygotowawczego, jego gra wygląda znacznie lepiej. W pierwszych spotkaniach wykazuje lepszą formę od chociażby Michała Skórasia. W bardzo szybkim tempie rozwija się talent Filipa Szymczaka. Już pod koniec jesieni zdobył dwie kluczowe bramki. W rozpoczynającej się rundzie jeszcze nie pokonał bramkarza rywali, ale jego gra wygląda bardzo obiecująco.

Na wiosnę na pozycji lewego obrońcy wystąpiło dwóch zawodników – Alan Czerwiński i Pedro Rebocho. Obaj nie grają na miarę swoich możliwości. Polak nominalnie jest prawym defensorem, ale jest znany ze uniwersalności. Przez kontuzję Barrego Douglasa, Pedro Rebocho jest jedynym nominalnym zawodnikiem na tą pozycję. Zdecydowanie, jest to newralgiczne miejsce Lecha, które powinno zostać wzmocnione. Właśnie stroną, na której grał Alan Czerwiński, Miedź zdobyła obydwa gole. Gdyby ta pozycja została odpowiednio wzmocniona to możliwe, że obu bramek udałoby się uniknąć.

Ostatnim sprawdzianem przed wyprawą do zimnej Norwegii będzie podróż do Płocka. Tamtejsza Wisła będzie mocno osłabiona przez nieobecność najlepszego strzelca, Davo. Kilka dni temu został on nowym zawodnikiem jednego z belgijskich klubów. Mimo to w ich składzie nie zabraknie dobrych zawodników, których trzeba będzie mieć na uwadze. Szczególnie groźny powinien być Rafał Wolski, który w Poznaniu pokazał próbkę możliwości zdobywając świetnego gola zza pola karnego.

Podopieczni Pavola Stano nienajlepiej rozpoczęli trwająca rundę. W 18 kolejce przegrali w Gdańsku, a spotkanie z Wartą nie mogło się odbyć przez warunki atmosferyczne. Drużyna z Płocka na pewno będzie walczyć o chociażby jeden punkt, ale gdy nadejdzie okazja, to zagrają o pełną pulę. Najważniejsze, by piłkarze Kolejorza nie marnowali tylu sytuacji i posiadali pełną kontrolę nad meczem. Idealny scenariusz to wysokie zwycięstwo, by ostatni test zaliczyć jako udany i do zimnej Skandynawii udać się w dobrych humorach.

Mikołaj Duda

Udostępnij:

Podobne

Pogrom na Morasku

Ostre strzelanie urządziły sobie panie z Lecha Poznań UAM mierząc się z najsłabszą drużyną pierwszej ligi kobiet, Bielawaianka Bielawa. Wygrały aż 11:0. Można jednak powiedzieć,

Sensacja! Lech ograny przez beniaminka

Piękna seria zwycięstw nie mogła trwać bez końca. Kto by się jednak spodziewał, że przerwie ją beniaminek z Lublina, zmęczony meczami granymi co kilka dni?