Okiem kibica: Deklasacja na wagę medalu 

W piątek Lecha czekało starcie na trudnym terenie w Kielcach. Bez kompletu punktów ze stolicy województwa Świętokrzyskiego wyjechały wszystkie ekipy, które pojawiły się tam w obecnym roku, a były to m.in. Cracovia, Jagiellonia czy wtedy walczący o tytuł Raków. Poza przeciwnikiem nie przegrywającym u siebie, z tyłu głowy mogła ciążyć presja związana z ewentualnym potknięciem, które znacznie zmniejszyłoby szansę na odebranie tydzień później brązowych medali. 

Wielu zawodników Lecha nie mogło pojawić się na Suzuki Arena, jednak ostatnio w świetnej formie są jeszcze niedawno wyśmiewani Kristoffer Velde i Filip Marchwiński, przestawiony na pozycję nr.9. Obaj notują swój najlepszy czas w Kolejorzu stając się liderami zespołu walczącego o wyprzedzenie Pogoni i dają podstawy, by w następnym sezonie John van den Brom na nich opierał grę ofensywną. Przed odejściem nie oszczędza się też Michał Skóraś, który zanotował dwie asysty do Norwega i walnie przyczynił się do okazałego triumfu. W podstawowej jedenastce znów zabrakło nominalnego napastnika. Od dłuższego czasu z problemami borykają się Szymczak i Ishak, a Sobiech daje znacznie mniej niż 21-letni ofensywny pomocnik.

Gospodarze rozpoczęli agresywnie, niesieni dopingiem wyszli wysoko i starali się szybko rozpocząć strzelanie. Lech cierpliwie przeczekał napór Korony i po kilkunastu minutach już dominował na boisku. Od początku był groźny w ofensywnie. Przed pierwszą bramką można było mieć obawy, że powtórzy się wielokrotnie przerabiany scenariusz, gdy przy wielu sytuacjach brakowało skuteczności i powodowało to proste straty punktów. Po ponad 30 minutach było już 0:1. Świetnie rozgrywaną akcję pozycyjną mocnym uderzeniem wykończył Velde. 

W drugiej części Kolejorz już w pełni dominował nad wydarzeniami na płycie stadionu przy ulicy Ściegiennego w Kielcach. Po upływie zaledwie kilku minut doskonałe podanie Norwega kapitalnie wykończył Marchwiński i wtedy stało się jasne, że komplet punktów pojedzie do Poznania. Oglądający mogli mieć tylko jedną zagwozdkę, przy jakim rezultacie piłkarze usłyszą ostatni gwizdek. Gospodarze byli nieporadni w defensywie, a Lech był w tym dniu doskonale dysponowany w ataku i miał potencjał na zdobycie następnych bramek. Nie minął kwadrans rywalizacji po przerwie, a wynik na 3:0 ustalił norweski skrzydłowy posiadający argentyńskie korzenie, tym samym notując drugi dublet w Ekstraklasie. Mimo kolejnych sytuacji wynik już się nie zmienił.

W sobotę zakończy się ten wyczerpujący sezon. Piłkarze Lecha mogą tego żałować, bo na finiszu złapali wysoką formę, jednak przyda im się dłuższy odpoczynek po rozegraniu tak dużej liczby spotkań. Jak zazwyczaj, mecz wieńczący rozgrywki to też czas pożegnań. Klub potwierdził już odejście Pedro Rebocho i Michała Skórasia, ale prawdopodobne jest też opuszczenie Lecha przez Lubomira Šatke, Artura Sobiecha czy Joao Amarala. Nie powtórzy się atmosfera święta panująca przed rokiem, jednak dobry wynik zwieńczy mimo wszystko udaną kampanię.

Dzięki staraniom Lukasa Podolskiego i jego kolegów Pogoń straciła punkty na wagę – znacznie bardziej wyczekiwanego niż w Poznaniu – brązowego krążka. Celem nadrzędnym jest w sobotę podtrzymać zwycięską serię, co pozwoli nie oglądać się na wydarzenia na stadionie w Szczecinie. Jagiellonia gra już tylko dla kibiców. Zespół prowadzony przez jednego z najmłodszych trenerów Ekstraklasy, Adriana Siemieńca ma pewny ligowy byt na następny sezon. Nie zagraża im degradacja, ale strata do Top 4 już wiele kolejek temu zrobiła się zbyt duża. Największe zagrożenie sprawia hiszpański duet Marc Gual i Jesus Imaz. Ten pierwszy zostanie królem strzelców upływającego sezonu, ale od pierwszego lipca stanie się nowym graczem stołecznej Legii, a jego partner w Ekstraklasie jest już doskonale znany.

John van den Brom nie będzie oszczędzać swoich zawodników. Lech jest jedną z kilku drużyn, którym ostatnia kolejka przyniesie znaczące rozstrzygnięcie. Znów zabraknie wielu zawodników, jednak tacy, co lepiej znieśli trudy mijających miesięcy, powinni pewnie przypieczętować medal. Na trybunach pojawi się ponad 30 tysięcy kibiców, którzy podziękują za tegoroczne emocje, szczególnie doświadczone w europejskiej przygodzie i zawodnikom odchodzącym za zaangażowanie w grę ku chwale Kolejorza. Natomiast piłkarze wyrażą wdzięczność za fantastyczny doping na całym kontynencie. Najlepszym sposobem będzie okazały triumf, by w dobrych nastrojach udać się na urlop przed nowymi wyzwaniami.

Mikołaj Duda 

Udostępnij:

Podobne

Koniec roku weryfikuje oczekiwania

Miało być przepięknie. Prezentujący atrakcyjny, ofensywny futbol Lech wypracowałby w tym roku przewagę nad największymi ligowymi rywalami i wiosną pewnie zmierzał po mistrzostwo, by potem

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny