Przedwczesne pożegnanie się z Johnem van den Bromem było decyzją oczekiwaną i w pełni zrozumiałą, natomiast znacznie większe emocje wzbudził wybór jego następcy. Mariusz Rumak jest w Poznaniu doskonale znany. Najpierw był asystentem Jose Marii Bakero, a później już samodzielnie przejął stery nad Lechem prowadząc go w ponad 100 spotkaniach. Nigdy wcześniej i nigdy później nie miał tak dobrego okresu. Jeśli tylko opuszczał Wielkopolskę, kończyło się to – często spektakularną – porażką. Opinie o sensie jego ponownego zatrudnienia są podzielone, dlatego warto wziąć argumenty za i przeciw i spróbować przed pierwszym oficjalnym meczem przeanalizować, czy to był dobry wybór, a przede wszystkim najlepszy z realnie możliwych.
Poznań trudnym miejscem dla trenerów
Doskonale wiadomo, że Lech jest specyficznym miejscem dla przychodzących trenerów. Z jednej strony wymagający, ale fanatyczni kibice, duże możliwości, jednak osiągnąć większy sukces jest arcytrudnym wyzwaniem. W ostatnich latach udało się to tylko Maciejowi Skorży, który dwukrotnie świętował tytuł mistrzowski. Wszyscy pozostali radzili sobie lepiej lub gorzej, ale i tak odchodzili bez trofeum na koncie. Nowy szkoleniowiec jak mało kto zdaje sobie sprawę z panujących realiów i wymagań, jakie są stawiane przed osobami na najważniejszych stanowiskach.
Dość skomplikowanym zadaniem jest dobra współpraca z zarządem. Mariusz Rumak ma ten atut, że świetnie zna się z Piotrem Rutkowskim. Obaj znają swoje charaktery, poglądy i wyobrażenia drogi do sukcesu. Trener zupełnie z zewnątrz, a tym bardziej z zagranicy potrzebowałby czasu, by zrozumieć i dostosować się do metod działania panujących przy Bułgarskiej.
W przeciwieństwie do jakiegokolwiek świeżaka w Poznaniu miał już okazję współpracować z częścią graczy. Z Barrym Douglasem podczas pierwszej kadencji, Bartosza Salamona kilkanaście lat temu ściągał z Murowanej Gośliny i jeszcze kilku poznał na boiskach Akademii. Pozostałych obserwował w meczach, ale też w bieżącym funkcjonowaniu będąc na miejscu w klubowych strukturach. Miał też za zadanie analizę problemów zespołu Johna van den Broma, co od pierwszych dni pracy pozwala mu celnie diagnozować problemy i do 10 lutego próbować je rozwiązywać.
Kluczowy będzie początek
Patrząc na Lechowy terminarz, cele mogą zostać szybko zweryfikowane. Potencjalny falstart bardzo szybko może pozbawić szans na jakiekolwiek trofeum w obecnych rozgrywkach i rzeczywiście uczynić wiosnę okresem przejściowym. Trener ma to w świadomości i powinien zastosować doświadczenia z przeszłości, kiedy pomimo problemów dobrze wpływał na nowo objęty zespół i przynajmniej na jakiś czas pozytywnie go odmieniał.
Po pierwszych konferencjach i urywkach z treningów ewidentnie widać też umiejętności w pięknym opowiadaniu o otaczającej rzeczywistości. Pozwoli to łatwiej przekonać do siebie piłkarzy i jeśli pójdą za tym czyny, znacznie zwiększyć ich pewność siebie i wiarę w sukces drużynowy. W okresie, gdy nie miał żadnej pracy, też nie tylko odpoczywał. Jak sam twierdzi, dokształcał się w różnych klubach i na szkoleniach, więc na pewno wyniósł kilka pozytywnych cech czy umiejętności, które obecnie czynią go lepszym, bardziej opanowanym szkoleniowcem niż w przeszłości.
Taktyczna rozważność połączona z wiedzą
Głównym zarzutem poprzednika trenera Rumaka było nieumiejętnie ustawianie swojego zespołu w defensywie i zbyt duża swoboda. Nowy szkoleniowiec miał to zdiagnozować i będzie chciał przywrócić monolit defensywny z czasów Macieja Skorży. Atak ma mieć więcej rozwiązań szczególnie w polu karnym, bo jak twierdzi, to są 2 najważniejsze obszary na boisku. Póki co, to najpoważniejsze problemy boiskowe do rozwiązania przedstawione publicznie. Z pewnością kilkanaście dni w Turcji było poświęcone też wielu innym szczegółom. W pracy pomaga mu powracający do Poznania Rafał Janas znany ze swojej wiedzy i sukcesów jako asystent w Lechu czy Urawie. To on, a nie główny trener wzbudził w kibicach wiarę w dobry rezultat tej półrocznej misji.
Tymczasowość po 2 stronach barykady
Najprawdopodobniej do letnich przygotowań w funkcji szkoleniowca Kolejorza przystąpi zupełnie ktoś nowy. Wie o tym trener Rumak, wiedzą zawodnicy i wszyscy dookoła. Zaledwie 6-miesięczna praca ma dobre i złe strony. 46-latek nie musi nadmiernie zaprzątać sobie głowy tym, co będzie działo się po 30 czerwca i może skupić się na tym, by efekty jego pracy pojawiły się jak najszybciej. Ma znacznie prostsze zadanie niż wieloletnie kierowanie piłkarzami w tym samym miejscu.
Jednak brak długofalowej misji zarządu buduje niepewność tego, co będzie dalej. Ciężko komukolwiek myśleć w szerszej perspektywie, skoro najprawdopodobniej trzeba będzie dostosować się do nowego szkoleniowca i jego wymagań. Jest to bardzo nietypowa metoda, by tymczasowy trener dostawał aż tyle czasu, tym bardziej, że sezon nie jest całkowicie przegrany. Musi to oznaczać dużą dozę szaleństwa niezależnie od kandydata, ale też genialny plan lub jego brak.
Mariusz Rumak? Przeszłość nie jest jego najmocniejszą stroną
Po zakończeniu pierwszej pracy w Lechu zdecydował się pozwiedzać inne polskie kluby. Wylądował w Zawiszy Bydgoszcz, Śląsku Wrocław, Bruk-bet Termalice Nieciecza, Odrze Opole i młodzieżowej reprezentacji Polski do lat 19. Najwięcej czasu spędził w stolicy województwa Opolskiego, gdzie prowadził drużynę przez ponad rok, ale najlepiej poszło mu na Dolnym Śląsku. Wojskowych prowadził 33 razy notując przy tym średnią 1,42 punktu na mecz. Mimo to w żadnym z tych miejsc nie dał szczególnie pozytywnie się zapamiętać i żadnej z tych prac nie może zaliczyć do bardzo udanych. Wypadał słabo lub co najwyżej przeciętnie.
Zdecydowanie najlepiej poszło mu w Lechu, w którym spędził około półtora roku jako pierwszy trener. Drużynę poprowadził ponad stukrotnie i zdobył jedyne seniorskie sukcesy, 2 wicemistrzostwa Polski. Nie zna smaku zdobycia jakiegokolwiek tytułu, co może przeszkadzać pod koniec rozgrywek, kiedy trzeba będzie udźwignąć presję w kluczowym momencie. Trener Rumak brak niezbędnego doświadczenia pokazywał też w europejskich pucharach, kiedy przerastało go otoczenie i kompromitował się z o wiele słabszymi drużynami.
Możliwych kandydatów wielu. Który najlepszy?
Wśród rodzimej myśli szkoleniowej wielu jej przedstawicieli było i jest do wzięcia od ręki. Byłby to trener kompletnie z zewnątrz, często niepasujący do koncepcji założonej w Poznaniu. Tylko Maciej Skorża może pochwalić się sukcesami, ale on obecnie chce odpocząć od trenowania. Wszyscy pozostali to ekstraklasowa szarzyzna, dla których Lech również byłby życiową szansą, jakiej nigdy wcześniej nie dostali. Musieliby uczyć się wszystkich zasad tu panujących, więc trzeba byłoby wstrzymać się ze wszystkimi szybkimi ocenami, a nie ma dużego prawdopodobieństwa, że któryś z nich odnalazłby się w krótszej czy dłuższej perspektywie. Inaczej jest z całą rzeszą zagranicznych szkoleniowców. Oni pasowaliby na długofalowy projekt, coś podobnego, co zapewnione miał John van den Brom. Głównym problemem jest, czy w środku sezonu byłby ktokolwiek interesujący wolny, bo wykupienie godnego kandydata byłoby misją dosyć kosztowną.
Zakładając, że nikt z zagranicy pasujący do koncepcji i kilkuletniego przejęcia drużyny nie był dostępny od zaraz, Mariusz Rumak wydaje się opcją najbezpieczniejszą, ale zarazem ultra ryzykowną i budzącą wiele kontrowersji. Argumentów za i przeciw nie brakuje. Oczywiście bezcelowe jest obecnie wyrokowanie nawet na podstawie sparingów. Wszystko okaże się już w najbliższych tygodniach, kiedy na dobre ruszy krajowa rywalizacja na 2 frontach mogąca potrwać do końcai maja lub przedwcześnie się zakończyć w pierwszych dniach marca. Wtedy ocena trenera i decyzji o jego ponownym zatrudnieniu na to stanowisko będzie miała najwięcej sensu. Obecnie pozostają dywagacje i niepewność.
Mikołaj Duda