Nowy Lech jeszcze jak stary. Pierwszy sparing przegrany

Niewiele mogło się zmienić w Lechu po pierwszych, ciężkich treningach. Gra jest podobna do tej, która niedawno doprowadzała kibiców do rozpaczy, choć nie widać już apatii i bezradności. Kolejorz uległ 0:1 Piastowi w pierwszym sparingu, po rzucie karnym. Nie mógł zagrać żaden z zapowiedzianych piłkarzy, a jedyną tego przyczyną jest fakt, że Lech nowej drużyny jeszcze budować nie zaczął. Widać kierownictwo klubu uznaje, że spieszyć się z tym nie trzeba. Piłkarzy jest zresztą wielu, Niels Frederiksen mógł wystawić dwie jedenastki.

Do meczu kontrolnego przeciwko Piastowi Gliwice Lech przystąpił w składzie bliskim temu z końcówki sezonu poprzedniego. Niespodzianką było wystawienie od początku na środku obrony młodego Wojciecha Mońki, który nie zawiódł, grał pewnie. To była konieczność, mie mogli wystąpić defensorzy występujący na Euro 2014 – Salamon i Blażić. Po raz pierwszy po długiej przerwie zagrał Dino Hotić. Wystąpił także młody Michał Gurgul, kilka razy dobrze piłkę rozegrał Kozubal.

Wystąpili za to gracze, których według wszelkiego prawdopodobieństwa już w meczach mistrzowskich nie zobaczymy – Filip Marchwiński i Kristoffer Velde. Ten pierwszy niczym specjalnym się nie wyróżnił. Velde zobaczył żółtą kartkę za faul przy odbiorze piłki, a pod koniec pierwszej połowy oddał groźny strzał z rzutu wolnego.

Gra była żywa i dość intensywna, na tym zresztą zależy nowemu trenerowi Kolejorza, ale jeszcze mało płynna, dużo w niej było chaosu, niewiele akcji przemyślanych. Nie brakowało zaciętości, mecz często był przerywany po faulach. Mogły się podobać dośrodkowania w wykonaniu Pereiry. Piast, dla którego był to już trzeci sparing w okresie przygotowawczym (jak się miało okazać, trzeci zwycięski), znajduje się na trochę wyższym etapie, prowadził bardziej płynne akcje, mógł też wyjść na prowadzenie już po kilkunastu minutach, gdy piłka odbiła się od słupka bramki bronionej przez Filipa Bednarka.

W drugiej połowie pokazała się nowa jedenastka Lecha, z Tomaszewskim, Pingotem i Antczakiem. Mógł już grać Gholizadeh, do bramki wszedł Mrozek. Trener Piasta przeprowadził w przerwie kilka tylko zmian. Lech szybko pokazał ciekawą akcję kombinacyjną z udziałem Szymczaka, Gholizadeha, Anderssona, który dośrodkował dobrze, ale już spoza linii końcowej boiska. Po chwili jednak obrona Lecha popełniła okropny błąd, jeden z wielu niewykorzystanych przez Piasta, piłka odbiła się od poprzeczki. Po kwadransie Lech wyprowadził szybki atak z udziałem Antczaka, Ba Louy i Szymczaka, któremu niewiele brakowało do zdobycia gola. Jedyny zysk to seria kilku rzutów rożnych.

Nie dość, że gra Lecha nie mogła być na tym etapie składna, to mnożyły się błędy i proste straty. Piłkę gubili nie tylko gracze młodzi, jak Pingot i Antczak, co w lidze byłoby niewybaczalne, bo za każdym razem groziło stratą bramki, ale i doświadczeni. Nie popisywał się też sędzia, często przerywający grę po faulach graczy Kolejorza, ale nie zawsze dostrzegający przewinienia rywala. W 75 minucie Lech popełnił jeszcze jeden błąd przed własnym polem karnym, tym razem kosztowny. Piłkę stracił Sousa, a ratujący sytuację Murawski popełnił faul w polu karnym i Piast wyszedł na prowadzenie po rzucie karnym.

Tempo meczu potem spadło, Lech nie dążył do odrobienia straty, jest zresztą po wyczerpujących treningach. Nie może jeszcze grać na takiej intensywności, jakiej oczekuje nowy trener, w wielu momentach próba prowadzenia szybkich akcji kończyła się stratami piłki.

Skład Lecha w pierwszej połowie: Bednarek, Pereira, Mońka, Milić, Gurgul, Karlstrom, Kozubal, Hotić, Marchwiński, Velde, Ishak.

Skład Lecha w drugiej połowie: Mrozek, Czerwiński, Tomaszewski, Pingot, Andersson, Sousa, Gholizadeh, Murawski, Antczak, Ba Loua, Szymczak. Na zamianę wszedł Gmur.

Udostępnij:

Podobne

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny

Syndrom Lecha: druga, brzydka twarz

Każdemu zespołowi zdarzy się rozegrać słabszy mecz, złapać zniżkę formy. Jednak to, co Lech zademonstrował w Gliwicach, nakazuje bić na alarm. Tym bardziej, że to