Nieznaczna porażka Lecha z Eintrachtem

W teoretycznie najmocniejszym składzie zaczął Lech sparing z renomowanym przeciwnikiem. Na boisko wybiegli: Bednarek, Pereira, Salamon, Milić, Rebocho, Karlstrom, Murawski, Skóraś, Ba Loua, Szymczak, Ishak. Zdobywca Ligi Europy wygrał 1:0 mając przewagę w niemal całym meczu. Lech mógł sprawdzić się głównie w defensywie, w ataku miał znacznie mniej do powiedzenia, choć kilka razy rywalowi zagroził.

Niemcy, dla których był to ostatni sprawdzian przed wznowieniem rozgrywek Bundesligi, od samego początku zastosowali aktywny pressing na całym boisku. Już w 2 minucie fatalnie zachował się Pereira, bez sensu wdawał się w pojedynek i łatwi pozbył się piłki. Eintracht mógł oddać groźny i mocny strzał, na posterunku był Bednarek.

Pressingu próbował też Lech, udawało się nawet odzyskiwać piłkę, zmuszać Niemców do dłuższych zagrań. Ekipa Eintrachtu naszpikowana jest klasowymi graczami, uczestnikami ostatnich mistrzostw świata, ale Lech całkiem sprawnie operował piłką, wymieniał podania, zmuszał rywala do biegania. Odbywało się to jednak tylko w środkowej strefie boiska. Częściej przy piłce utrzymywali się Niemcy, ale i oni rzadko zbliżali się pod pole karne Lecha.

Kiedy Eintracht wszedł na wyższe obroty, jego piłkarska przewaga nad Lechem nie budziła wątpliwości. Piłka szybko krążyła między zawodnikami, gdy za rozgrywanie brał się Mario Goetce. Lech musiał się niekiedy bronić całą drużyną, nie udawało mu się szybkie wyprowadzanie piłki na połowę rywali, nie było mowy o kontratakach. Stało się oczywiste, że bezbramkowy remis z klasową ekipą, jedną z najlepszych w Europie, byłby sukcesem Kolejorza. Jednak tuż przed końcem pierwszej połowy Szymczak przedarł się z piłką w okolice pola karnego Eintrachtu, był bliski oddania strzału, toczył twarde pojedynki z obrońcami.

Biorąc pod uwagę klasę przeciwników i fakt, że w każdym meczu strzelają oni po kilka goli, należało się liczyć, że i Lech się przed stratą nie ustrzeże. 5 minut po przerwie stało się – nastąpiło podanie ze skrzydła do środka i płaski, celny strzał znanego z katarskich mistrzostw Japończyka Kamady. Lech przegrywał 0:1 i wciąż musiał się bronić przed grającym z rozmachem Eintrachtem. Stać go jednak było na grę nieco bardziej ofensywną, wykonywał nawet rzut rożny po akcji Skórasia. W 60 minucie został on ostro potraktowany przez rywala w polu karnym, długo do siebie dochodził, rzutu karnego nie było.

„Skóra” miał najlepszą okazję bramkową w meczu, pod dalekim podaniu Amarala, który chwilę wcześniej zastąpił Ishaka i zagraniu Ba Loua znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale dwukrotnie przegrał pojedynek. W ostatnich minutach Niemcy trochę odpuścili, Lech prowadził akcje z wieloma podaniami, rezerwowy Antczak podał Amaralowi, a Portugalczyk strzelił lewą nogą mocne, ale niecelnie.

Na dwa tygodnie przed startem rozgrywek grający z bardzo mocnym przeciwnikiem Lech pokazał niezłą formę. Brakowało mu jeszcze świeżości, tylko sporadycznie był groźny. Nadzieję budzi wyraźna poprawa formy Rebocho. Grał on niczym w swoich najlepszych czasach. Dobrze w środku pola spisywał się Murawski, aktywny był Skóraś.

Udostępnij:

Podobne

Drużyna mocna, ale niekompletna

Gdyby można było rozegrać całą rundę wiosenną korzystając z jedenastu piłkarzy, Lech miałby wielkie szanse dowieźć ligowe prowadzenie do końca sezonu. Problem w tym, że