Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny dla siebie sposób zdobywając gola tuż przed końcem meczu. Kolejorz ma nad nim trzy punkty przewagi i dużo lepszy bilans bramek, więc nawet porażka w Zabrzu nie pozbawi go miejsca na szczycie tabeli.

Przed beznadziejnym meczem w Gliwicach wydawało się, że Lech może nawet zwiększyć przewagę nad innymi zespołami. Wystarczyło wygrać i po tygodniu podsumować udaną jesień następną wyprawą na Śląsk. Nastąpiło jednak coś, co nakazuje ostrożnie podchodzić do prognoz przed meczami ze słabszymi przeciwnikami. Teraz już nie możemy mówić, że zdarzają mu się słabsze mecze. Stać go na występy kompromitujące, gdy przestaje przypominać siebie z lepszych spotkań. Wystarczy, że przeciwnik zarygluje dostęp do własnej bramki, zagra kompaktowo, a Lech staje się bezradny. Tylko wtedy potrafi grać dobrze, a nawet porywająco, gdy znajdzie miejsce do atakowania.

Jan Urban, wytrawny trener ligowy, potrafi tak ustawić swój zespół, by zneutralizować walory przeciwnika, wykorzystać własne. Latem w Poznaniu Lech z nim wygrał dość łatwo, ale budowa nowego Górnika dopiero była w toku. Ten klub regularnie, co sezon wymienia znaczną część kadry. Trener potrzebuje czasu, by wdrożyć swój system gry. Potem Górnik, choć nie ma w składzie gwiazd nie licząc weterana Podolskiego, potrafi być groźny dla każdego, z reguły plasuje się w górnej części tabeli.

Teraz zespół Jana Urbana jest na fali. Ostatnią domową porażkę poniósł miesiąc temu dając się ograć Jagiellonii. Potem zwyciężył trzy raz z rzędu: 1:0 we Wrocławiu, 1:0 u siebie z Piastem, 4:2 w Kielcach. Trener Górnika, który z trybun oglądał najgorsze w sezonie występy Lecha, przeciwko Puszczy i Piastowi, dałby wiele, by ktoś mu powiedział, jaką twarz najbliższego rywala zobaczy: znów tę wstrętną, czy tę z meczów z Legią i Gieksą. Możemy być pewni, że przygotuje się na każdy wariant. Nie pozwoli Lechowi się rozpędzać, odbierze mu główną broń. A jeśli na dodatek Kolejorz znów odpuści sobie pressing, Górnik będzie panem sytuacji.

Wszystko to wie także Niels Frederiksen. Przeżył duży zawód w Gliwicach i będzie się starał, by historia nie powtórzyła się na pobliskim stadionie w Zabrzu. Pytanie tylko, czy trafi do swoich zawodników, czy będzie próbował zweryfikować skład. Prawdopodobnie postawi na identyczną jedenastkę, jak w ostatnich spotkaniach, bo żaden piłkarz nie zagrał gorzej niż inni, wszyscy pokazali się z najgorszej strony. Nawet zmiennicy niczego do gry nie wnieśli, a jeden z nich, niejaki Fiabema, wyraźnie osłabił zespół nie biorąc udziału w meczu.

Wiemy już, jak bardzo zmienny jest Lech, którego stać na gwałtowną obniżkę formy. Chcielibyśmy, by zadziałało to także w przeciwną stronę. Gorzej niż w Gliwicach zagrać chyba nie można. Piłkarze i ich trener są świadomi, że ewentualna porażka zachwieje wiarą w wywalczenie tego, na co w Poznaniu liczą wszyscy.

Udostępnij:

Podobne

Raków zagrał dla Kolejorza. Znów!

Nawet remis w Katowicach będzie dla Lecha wynikiem satysfakcjonującym. Po wygraniu za tydzień z Piastem przy Bułgarskiej pozwoli cieszyć się z mistrzostwa Polski. Wszystko przez

Bój to jest nasz przedostatni

To nie będzie zwykły mecz wyjazdowy. Wynik może zadecydować o tym, czy Lech zdobędzie trofeum. To prawda, że w tym sezonie specjalizuje się w upokarzaniu

Nikt Lechowi punktów nie daruje

W najlepszym możliwym momencie, z punktu widzenia Lecha, Raków się potknął. Gdyby nie dwa frajersko oddane punkty w Radomiu, Kolejorzowi wystarczyłoby teraz wygrać jeden mecz,