Tylko kataklizm pozbawi Lecha pierwszego miejsca w tabeli przed meczami wiosennymi. Do mistrzostwa jednak droga daleka, a zdaniem trenera wiele będzie zależeć od wzmocnień, jakie przeprowadzą poszczególne kluby. Trener nie ma wątpliwości, że Lech też ich potrzebuje, choć o konkretach się nie wypowiada. – Nie jesteście ślepi i sami wiecie, jakie mamy potrzeby na różnych pozycjach – mówi dziennikarzom.
W ty roku pozostała do rozegrania już tylko jedna kolejka. Lech jedzie do Zabrza, by dwa dni po Barbórce zmierzyć się z czołową w ostatnich tygodniach w lidze ekipą Górnika. W Gliwicach tydzień wcześniej widzieliśmy brzydką twarz Kolejorza, który nie podjął walki, za nic miał oczekiwania sztabu szkoleniowego. Nie było pressingu, intensywności w ofensywie. Były ostrożne, ale niecelne podania, była nerwowość w grze, błędy defensywy, na szczęście bez konsekwencji.
Czy sytuacja powtórzy się w Zabrzu? Niels Frederiksen pociesza, że każdej drużynie zdarzają się słabości, zwłaszcza w rywalizacji z gorszymi przeciwnikami, ustawiającymi się defensywnie, blokującymi całym zespołem dostęp do bramki. Górnik tak nie zagra, zwłaszcza na własnym stadionie. Mecz prawdopodobnie będzie otwarty, z atakami raz z jednej, raz drugiej strony, a to jest szansa dla Lecha. – Dobrze nam idzie w spotkaniach przeciwko dobrym rywalom, a Górnik wygrał pięć z sześciu ostatnich meczów – mówi trener wlewając optymizm w kibicowskie serca.
Lech dąży do stabilizacji formy. Trener twierdzi, że pracuje nad tym od pół roku, ale wciąż zdarzają się wzloty i upadki. W pierwszym swym meczu w Poznaniu akurat zmierzył się w Górnikiem Jana Urbana. Udało się wygrać 2:0 po ciężkim meczu i takiego samego trener spodziewa się w rewanżu. Górnik będzie próbował kontrolować spotkanie, utrzymywać się przy piłce, czyli postępować tak, jak zazwyczaj czyni to Lech. Prawdopodobnie więc kibice zobaczą atrakcyjne, wyrównane widowisko.
Nawet jeśli Lech przegra, a drugi w tabeli Raków wygra, to i tak lider tabeli się nie zmieni z powodu dużej różnicy bramek. Prowadzenie w tabeli jest zdaniem trenera miłym uczuciem, dowodzącym dobrej pracy w całej rundzie, ale inne zespoły też sobie dobrze radzą i pierwsze miejsce po zimie nie gwarantuje niczego.
– Wszystko rozstrzygnie się wiosną, ale wcześniej mamy przed sobą okno transferowe, które może trochę zmienić sytuację. Zobaczymy, kto będzie pozyskiwał nowych zawodników, kto straci kluczowych graczy. Nam też przydałoby się wzmocnienie rywalizacji w drużynie. Niektórzy zawodnicy musieli grać bardzo wiele. Zmiany w kadrach zespołów ligowych będą jednym z kluczowych elementów walki o mistrzostwo i pokażą, które kluby mają duże ambicje przed wiosną – podkreśla duński trener Lecha.
Jak zapewnia, jest usatysfakcjonowany efektami swojej pracy w klubie. Z parametrów jakości gry wynika, że nastąpiła wyraźna poprawa, trzeba tylko pracować nad usunięciem wahań w formie drużyny.