Dramatyczna niemoc Lecha. Coś złego dzieje się z tą drużyną

Nawet gra w liczebnej przewadze nie pozwoliła Lechowi wywieźć z Zabrza choćby punktu. Przegrał 1:2 po tym, jak w pierwszej połowie dwukrotnie dał się dziecinnie łatwo zaskoczyć szybkimi atakami, a w drugiej, mimo wielkiej przewagi i czerwonej kartki dla gracza Górnika, był w ofensywie totalnie bezradny. W tej drużynie jest poważny problem. Przodownictwa w tabeli nie straci, ale optymizmu przed wiosenną częścią rozgrywek brak. Kandydat na mistrza tak źle i nierówno nie gra. Trener co tydzień przekonuje się, ile mu daje wpuszczanie na boisko graczy tak bardzo odstających umiejętnościami od kolegów, jak Fiabema.

Tym razem nie można było mówić o przewidywalności trenera Lecha. Potwierdziły się bowiem nieoficjalne doniesienia, że do zmierzającego na Śląsk autokaru nie wiedli Bartosz Salamon i Ali Gholizadeh. To poważne osłabienie, bo Pers to ostatnio czołowa postać Lechowej ofensywy, a wobec urazów Douglasa i Pingota doświadczony obrońca był niezbędny. Wydawało się, że do środka defensywy przejdzie Gurgul, a na boku zagra Andersson, jednak Frederiksen odważnie postawił na niepełnoletniego Wojciecha Mońkę. Młodzieniec nie ustrzegł się kosztownych błędów, ale jedyna bramka dla Lecha to owoc jego świetnej asysty.

Lech zaczął z pewnością siebie, od spokojnego przekazywania piłki w środku pola, próbach szybszych ataków, pressingu w sytuacjach strat. Jednak Górnik natychmiast pokazał swą groźną broń – szybki atak z wykorzystaniem wolnej przestrzeni. Piłka trafiła do Zahovicia, będącego na granicy spalonego i już po kilku minutach gry Lech przegrywał. Próbował zapanować nad sytuacją, uzyskał przewagę w posiadaniu, grał jednak wolno i było jasne, że trudno mu będzie sforsować obronę Górnika, tym bardziej, że mnożyły się straty i niecelne podania, na co wpływ miało grząskie, nierówne boisko.

Jeszcze nie skończył się pierwszy kwadrans, a Lech wyrównał. Świetnym odbiorem, a potem znakomitym podaniem prostopadłym popisał się młody Mońka. Sousa przyjął jego podanie, wyszedł sam na sam i przelobował bramkarza. To zachęciło gości do ataku, ale znów dali się skarcić szybkim atakiem. Podolski wyprowadził na skrzydle na dobrą pozycję Lukoszka, a ten dał Górnikowi ponowne prowadzenie. Mrozek mógł zachować się lepiej, to nie był strzał nie do obrony.

Przewaga wciąż należała do Lecha, ale każda strata, a było ich niemało, powodowała szybki atak Górnika i było czego się bać. Gospodarzom wystarczyło zatrzymywać akcje Lecha, prowadzone głównie środkiem boiska i czyhać na kontrataki. Powtarzało się to raz po raz, więc widać było, że trener Jan Urban znalazł sposób na Kolejorza, a goście dawali się wciągać do takiej zabawy. Nie dość, że posiadanie piłki nic nie dawało, to jeszcze trzeba się było bać każdej straty. Sędzia przedłużył pierwszą połowę, z powodu zadymienia, aż o 6 minut. W tym czasie Lech miał dwie świetne okazje bramkowe. Zmarnowali je Hakans i Ishak.

Początek drugiej połowy należał do Lecha. Panował nad wydarzeniami tak, jak miał to robić od początku. Przede wszystkim nie dawał się już zaskakiwać kontratakami. Gra toczyła się głównie na przedpolu Górnika, ale strzały Lecha nie docierały do bramki. Były blokowane lub mijały cel. Po kwadransie przewaga ta jeszcze wzrosła, gdy drugą żółtą kartkę zobaczył Rafał Janicki. Wystarczyło mieć pomysł na rozmontowanie defensywy Górnika, z tym jednak był problem. Z czasem Lech zmusił gospodarzy do głębokiej defensywy. Nic z tego jednak nie wynikało, bo grał schematycznie i powoli, bez pomysłu, bez energii.

Nic nie dały zmiany. Co z tego, że trener zdjął najsłabszego na boisku Pereirę, skoro kolejny raz osłabił drużynę Fiabemą. Cieniem siebie jest inny rezerwowy Szymczak. Bicie głową w mur trwało i trwało, doprowadzało fanów Lecha do rozpaczy. Słabszy piłkarsko, ale ambitny Górnik dowiózł zwycięstwo do końca, bo goście grali tak, jakby nie chcieli zepsuć obchodów Barbórki.

Udostępnij:

Podobne

Murawski: zatrzymają się na nas

Gospodarze nie przystąpią do niedzielnego meczu z Lechem wypoczęci. Nie mogli się do tego starcia przygotowywać długo. Jeszcze w czwartek wieczorem rozgrywali historyczny dla siebie

Atuty po stronie Lecha

Gdy cztery czołowe zespoły grają między sobą, wiele można się spodziewać po kolejce ligowej. Lech zainteresowany jest tylko utrzymaniem pozycji lidera, a zwycięstwo w Białymstoku

Zgrany zespół czy indywidualna jakość?

To był kolejny występ Lecha, w którym zwycięstwo zawdzięcza nie sposobowi gry, ale klasie czołowych, najlepszych w lidze piłkarzy. Niektóre elementy szwankowały, z meczu na

Zwycięstwo z małym niedosytem

Ze Stalą Mielec Lechowi nigdy nie grało się łatwo, można więc było się obawiać, że znów wpadnie w pułapkę. Pokonanie rywala 3:1 jest cenne, przyniosło