Koniec roku weryfikuje oczekiwania

Miało być przepięknie. Prezentujący atrakcyjny, ofensywny futbol Lech wypracowałby w tym roku przewagę nad największymi ligowymi rywalami i wiosną pewnie zmierzał po mistrzostwo, by potem pokazać się w Europie. Ostatnie mecze zweryfikowały te oczekiwania. Do kibiców, którzy byli tak dumni ze zwycięskiego Lecha dotarło, że mogą przeżyć jeszcze jedno rozczarowanie. Niby to nic nowego, wiedzą przecież, jak ten klub funkcjonuje, ale zdążyli uwierzyć w kompetencje i sprawczość duńskiego trenera.

Tymczasem trener ten, który rozbudził oczekiwania i napełnił stadion sprawia wrażenie tracącego kontrolę nad swą drużyną. Prawdopodobnie i dla niego niezrozumiała jest jej niemoc w dwóch ostatnich meczach. Nie zna jeszcze syndromu Lecha Poznań, gdzie piłkarze z dnia na dzień potrafią stracić mentalność zwycięzców. Z pewnością jednak wie, jak bardzo nierówną dysponuje kadrą. Zdecydowanie najlepszym jego graczem jest Afonso Sousa, który prawdopodobnie długo w Poznaniu nie zabawi. Już latem znajdzie się w dużo lepszej lidze. To jeden z najlepszych graczy, jacy kiedykolwiek przewinęli się przez Lecha, z pewnością wypłynie na szerokie wody. U schyłku roku tylko o nim można powiedzieć, że nie stracił formy.

Na przeciwnym biegunie są skandynawskie wynalazki. Jeśli jednoosobowy komitet transferowy wpadł na pomysł sprowadzania ludzi nie potrafiących grać w piłkę, to nie jest powiedziane, że trzeba obowiązkowo wstawiać ich do składu. Frederiksen widzi przecież, ile mu daje szybki jak wiatr Fiabema, ile akcji zmarnował, jak bardzo napędzał ataki przeciwników. Zawodnik o takich umiejętnościach nie miałby problemu z załapaniem się do polskiej drużyny pierwszoligowej, ale ekstraklasa to dla niego poziom zbyt wysoko. W Lechu stawia się na niego uporczywie, jakby ktoś liczył na cud przeistoczenia.

Nie tylko ten przykład świadczy, że trener, który zdziałał tyle dobrego, nie jest nieomylny. Wszyscy wiedzą, jak mocną stroną Górnika Zabrze są szybkie ataki, wykorzystywanie wolnych przestrzeni. Tymczasem Lech zadbał, by przeciwnik miał komfortowe warunki do wyprowadzania kontrataków. Wszyscy w Polsce wiedzą też, że Lech rzadziej teraz atakuje skrzydłami, specjalizuje się w akcjach prowadzonych środkiem boiska, z wykorzystaniem prostopadłych podań. Właśnie tak zdobył gola w Zabrzu. Po pierwszym takim przypadku Górnik wiedział, jak zapobiec kolejnym. Natomiast Lech wciąż ułatwiał rywalowi szybkie ataki.

Być może Kolejorz bardziej wykorzystywałby skrzydła, gdyby Hakans był lepszym piłkarzem, a Walemark nie zgubił formy i nie miał za plecami wyjątkowo tego dnia słabego Pereiry. Co w takiej sytuacji robi trener mocnego zespołu? Daje szanse zmiennikom. W Lechu takich brak. Pereira jest jedynym prawym obrońcą. Skrzydłowi są słabi. Gholizdeha nie było, a Hotić całkowicie stracił formę sprzed kilku miesięcy. Jeśli więc o Lechu mówi się, że ma skład mocny, to jest w tym wiele przesady. Klubowa kadra wymaga pilnego uzupełnienia, naprawienia błędów transferowych, o ile mistrzostwo wciąż jest celem. Nieoficjalnie wygłaszane zapowiedzi właściciela klubu niepokoją, zaprzeczają aspiracjom, kłócą się z deklaracjami.

Po gównianym, jak to elegancko określił trener Frederiksen meczu z Górnikiem tylko jedno budzi nadzieje: postawa 17-letniego Wojciecha Mońki. Nie wszystko mu wychodziło, gdy został rzucony na głęboką wodę, ale jego spokój i pewność siebie imponowały, a asysta była najwyższej próby. Szybko może stać się panem piłkarzem, byle nie poszedł w ślady trochę starszych kolegów. Lech dobrze szkoli młodzież, ale ma problem z zamianą piłkarskiej nadziei w zawodnika klasowego. Najnowszy przykład – Filip Szymczak.

Udostępnij:

Podobne

Murawski: zatrzymają się na nas

Gospodarze nie przystąpią do niedzielnego meczu z Lechem wypoczęci. Nie mogli się do tego starcia przygotowywać długo. Jeszcze w czwartek wieczorem rozgrywali historyczny dla siebie

Atuty po stronie Lecha

Gdy cztery czołowe zespoły grają między sobą, wiele można się spodziewać po kolejce ligowej. Lech zainteresowany jest tylko utrzymaniem pozycji lidera, a zwycięstwo w Białymstoku

Zgrany zespół czy indywidualna jakość?

To był kolejny występ Lecha, w którym zwycięstwo zawdzięcza nie sposobowi gry, ale klasie czołowych, najlepszych w lidze piłkarzy. Niektóre elementy szwankowały, z meczu na

Zwycięstwo z małym niedosytem

Ze Stalą Mielec Lechowi nigdy nie grało się łatwo, można więc było się obawiać, że znów wpadnie w pułapkę. Pokonanie rywala 3:1 jest cenne, przyniosło