Nie zawsze Lech przegrywał na Islandii

Góral karpacki, 53-letni Leszek Partyński z Nowego Sącza (wychowanek Zawady, potem zawodnik Sandecji) był mocno zawiedziony porażką Lecha w Gardabaer na Islandii. On miał sposób na rywali z wyspy. 14 września 1982 roku strzelił dla Lecha gola drużynie IBV Vestmannaeyjer w I rundzie Pucharu Europejskich Zdobywców Pucharów w Kopavogur w pobliżu Reykjaviku. Był to historyczny, pierwszy wyjazdowy gol w europejskich pucharach.

Leszek Partyński doskonale pamięta tamten mecz. – Prawą stroną akcję w 32 minucie przeprowadził w swoim stylu Mirek Okoński. Wbiegł w pole karne. Dośrodkował. Ja nadbiegając z lewej strony szczupakiem skierowałem piłkę głową do siatki. Radość niesamowita. Okazało się później, że zdobyłem zwycięskiego gola.

Partyński przypomniał o kulisach towarzyszących tamtemu spotkaniu. W przeddzień meczu Islandię zlały potężne deszcze. –I zdecydowano, że mecz zostanie rozegrany w Kopavogur, bo boisko w Vestmannaeyjer nie nadawało się do gry. Pamiętam, że płytę w Kopavogur pokryto olbrzymią folią. Ale i tak, po wejściu na folię, woda sięgała do… kolan. Po jej wypompowaniu okazało się jednak, iż boisko jest w zupełnie niezłym stanie. Nadawało się do gry. Zwyciężyliśmy. Nie mieliśmy jeszcze międzynarodowego doświadczenia. O sukces musieliśmy ostro walczyć. Inaczej było w rewanżu w Poznaniu. Przy Bułgarskiej gładko wygraliśmy 3:0. Dwa gole strzelił Mirek Okoński, a jeden Lechowy „Maradona”, czyli Mariusz Niewiadomski – wspomina Partyński. Co sądzi o dzisiejszej piłce nożnej w kraju gejzerów?

– Jeśli chodzi o gry zespołowe, Islandia znana była od lat przede wszystkim z bardzo silnej piłki ręcznej. Ostatnio jednak coraz lepiej spisują się piłkarze z tego kraju. W rankingu światowym – o dziwo – choć prawie nie ma tam zawodowców – są wyżej od nas. Mimo wszystko byłem przekonany, że Lech, będąc bardziej doświadczonym zespołem od debiutującego w europejskich pucharach Stjarnanem, poradzi sobie z rywalami. Nawet na sztucznej trawie poznańska drużyna powinna wygrać. Przecież syntetyczną nawierzchnię ma u siebie przy Bułgarskiej. Przewaga, sytuacje strzeleckie, to jednak nie wszystko. Trzymałem kciuki za Lecha. Widać nie dość mocno. Liczę, że w rewanżu pewnie potwierdzą swoją wyższość – kończy wypowiedź Leszek Partyński.

Były pomocnik Lecha w 100 meczach w tym klubie w latach 1982 – 1988 zdobył dwie historyczne bramki. Był mistrzem Polski w 1983 roku oraz zdobywcą Pucharu Polski w 1988 roku. Poza golem na Islandii strzelił 600-setną bramkę dla Lecha w ekstraklasie w wygranym 2:0 spotkaniu z Cracovią w Krakowie. Nie wszędzie to odnotowano. Występował w wielu klubach w kraju (w Sandecji Nowy Sącz, Radomiaku Radom, Śląsku Wrocław, Śniardwach Orzysz, Warcie Poznań, Bałtyku Gdynia,  Polonii Chodzież, Obrze Kościan i Unii Swarzędz). Prowadził sporo drużyn jako trener. Głównie w Wielkopolsce. Ostatnio Polonię Leszno z którą jednak, nie ze swojej winy, musiał się rozstać.

Andrzej Kuczyński

Udostępnij:

Podobne

Nie tylko piłkarze rozstrzygają mecze

Trzech piłkarzy Lecha Poznań zagra latem na niemieckich Mistrzostwach Europy. Każdy jest reprezentantem innego kraju. Słowenia Mihy Blazicia wyszła z grupy, we wtorkowych barażach awans

Lech skromnie pokonał pierwszoligowca

Kilku ważnych piłkarzy Lecha leczy urazy, kilku wyjechało na zgrupowania różnych reprezentacji narodowych, więc trener Mariusz Rumak, by nie prowadzić treningów z kilkoma zawodnikami, zaprosił