Trener Lecha jest przewidywalny, nie podejmuje szalonych, nieprzemyślanych decyzji, rzadko zaskakuje kibiców i przeciwników składem na mecze. Można się więc spodziewać, że przeciwko Jagielloni wystąpią piłkarze, którzy najlepiej spisali się w poprzednim meczu, a gra niektórzy zachwyciła obserwatorów. Oprócz bramkarza wszyscy zawodnicy są zdrowi.
Z powodu urazu mięśniowego van der Harta w tym i dwóch następnych spotkaniach, czyli do przerwy na mecze reprezentacji, z pewnością w bramce pojawi się Filip Bednarek. Czy zawiedzie? W przeszłości niejednokrotnie popełniał kosztowne błędy, nie jest mistrzem gry na przedpolu, ale kilka spotkań Lechowi wybronił. Gdyby nie jego obrona rzutu karnego w Charleroi, Lecha nie byłoby w poprzednim sezonie w Lidze Europy. Obaj bramkarze Lecha grają na zbliżonym poziomie, wywodzą się z tej samej, holenderskiej szkoły. Trener zdradził, że do Białegostoku zabiera też Bartosza Mrozka.
Nietrudno przewidzieć zestawienie defensywy. Wszystko wskazuje, że będzie ono takie samo, jak tydzień wcześniej. Na bokach zagrają Portugalczycy, chwaleni za mecz z Wisłą. Rebocho w debiucie zaliczył gola i asystę, ale w grze obronnej nie błyszczał, zdarzały mu się błędy. Na środku pojawią się Salamon i Satka. Nie można wykluczyć, że Słowakowi trener powierzy inne zadanie, na przykład wzmocnienie prawej strony defensywy, wtedy na środku pojawi się Milić. Na pozycji defensywnego pomocnika zagra Karlstroem. Tiba czy Kwekweskiri na środku boiska? Trener ma trudny wybór, ale prawdopodobnie postawi na Portugalczyka.
Gdyby szukać pewników, to gwarantowane miejsce w ataku ma lider ligowych strzelców, Mikael Ishak. Kilka dni temu po raz drugi został ojcem. Nie miał z tego powodu dnia wolnego od treningu, choć zdarzyło mu się odbyć zajęcia indywidualne. Na „dziesiątce” powinien znaleźć się Amaral. Zabiega on o przedłużenie wygasającego kontraktu, błyszczy w kolejnych spotkaniach, strzela bramki i asystuje. Na skrzydłach pokażą się Ba Loua i Kamiński. Iworyjczyk jest chwalony za to, co pokazał w dwóch swoich meczach, jest rozpędzony, będzie chciał to podtrzymać.
Rozpędzony jest zresztą cały Lech. Niestety, Białystok to dla niego miejsce przeklęte, od 2013 roku tam nie wygrał mimo dziesięciokrotnych prób. Tym razem ma większe szanse na zwycięstwo niż kiedykolwiek wcześniej. Szkoda by było się zatrzymać, zwłaszcza gdy przeciwnik nie znajduje się w pełni formy. Jagiellonia nastawi się na przerwanie złej serii, czyli na zwycięstwo. Szanse Lecha wzrosną, gdy zagra podobnie, jak przeciwko Wiśle, stosując uważną obronę i szybkie wyjścia do ataku. Białostoczanie zawsze dobrze kontratakowali, lepiej by nie stosowali tej broni. U siebie raczej zagrają odważnie, a obecny Lech ma mnóstwo ofensywnej jakości. Grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Chyba, że pisane jest mu nie wygrać na nowym stadionie Jagiellonii nigdy.