W zakończonej rundzie Lech wygrał 8 spotkań, 4 zremisował i tyle samo przegrał. Daje to 28 punktów, jednak musimy pamiętać też o zaległym meczu z Miedzią Legnica, który odbędzie się 1 lutego. Liderujący Raków Częstochowa ma już 13 punktów zapasu nad zespołem Johna Van den Broma. Każdy kibic „Kolejorza” życzyłby sobie aby udało się obronić tytuł mistrza Polski. W obecnej sytuacji nie mamy już marginesu błędu, jeśli chcemy aby Mikael Ishak pod koniec maja znów podniósł puchar dla najlepszej drużyny w Polsce to trzeba seryjnie zwyciężać.

27.01, Stal Mielec – Lech
01.02, Miedź Legnica – Lech
04.02, Lech – Miedź Legnica
11.02, Wisła Płock – Lech
19.02, Lech – Zagłębie Lubin
26.02, Śląsk Wrocław – Lech
04.03, Lech – Lechia Gdańsk
11.03, Piast Gliwice – Lech
18.03, Widzew Łódź – Lech
01.04, Lech – Pogoń Szczecin
08.04, Lech – Warta Poznań
15.04, Legia Warszawa – Lech
22.04, Radomiak Radom – Lech
29.04, Lech – Górnik Zabrze
06.05, Lech – Cracovia
13.05, Raków Częstochowa – Lech
20.05, Korona Kielce – Lech
27.05, Lech – Jagiellonia Białystok

Powyżej znajdują się terminy spotkań, jakie Lechici rozegrają w Ekstraklasie w tym sezonie. Kluczowe będzie, aby do spotkania domowego z Pogonią podejść z kompletem zwycięstw. Trzeba liczyć się z tym, że pod jasną Górą czy w stolicy możemy stracić punkty, jednak z innych starć musimy wychodzić zwycięsko. Nie mamy wątpliwości, że głównym kandydatem do tytułu jest zespół prowadzony przez Marka Papszuna, kluczowe będzie to, aby inne ligowe zespoły potrafiły im się przeciwstawić i zdobyć przynajmniej 1 punkt. Świetną informacją byłby kryzys częstochowian i brak wygranej przez kilka kolejnych spotkań. Takie zespoły jak: Legia, Widzew czy Pogoń z pewnością też nie odpuszczą i trzeba będzie jak najszybciej wybić im z głowy marzenia o tytule.

W poprzednim sezonie sytuacja podczas przerwy zimowej była zgoła odmienna. Lech był niekwestionowanym liderem z przewagą 4 punktów nad „portowcami” i 6 nad „medalikami”. Przez słaby start rundy wiosennej nie utrzymaliśmy pozycji lidera i spadliśmy nawet na trzecią pozycje. Dopiero po 32 kolejce po wygranej w Gliwicach i remisie Rakowa przy ulicy Kałuży drużyna Macieja Skorży wróciła na fotel lidera, którego już do końca sezonu nie oddała. 14 maja po wygranej w Grodzisku z Wartą i zwycięstwie „miedziowych” ze zdobywcami pucharu Polski zapewniliśmy, kolejkę przed końcem mistrzostwo na stulecie istnienia. Miniony sezon świetnie pokazuje, że lider mimo przewagi nad pozostałymi zespołami nie może być niczego pewny do samego końca.

W pierwszym mistrzowskim sezonie Macieja Skorży w Lechu sytuacja podczas przerwy zimowej była podobna do tej z bieżącej kampanii. Lechici skończyli na najniższym stopniu podium z 6 punktami straty do stołecznej Legii, a 3 punkty przewagi nad Kolejorzem miała drużyna Śląska Wrocław. W lutym przy starcie rundy wiosennej każdy miał nadzieję, że uda się po 37 kolejce skończyć na pierwszym miejscu. Sytuacja przez długi czas nie wyglądała najlepiej, aż do 8 maja nie potrafiliśmy wskoczyć na pozycję lidera. Wygrana na Łazienkowskiej, która już przeszła do historii klubu, pozwoliła na objęcie prowadzenia, którego nie oddaliśmy do końca. Przykład z tego pamiętnego sezonu również pokazuje, że kto zasiada na fotelu lidera podczas zimy nie zawsze kończy sezon na tym samym miejscu.

Na podstawie dwóch sezonów zakończonych mistrzostwem można wysnuć wniosek, że jeszcze nie wszystko stracone i cały czas istnieje szansa, by znów fetować do białego rana na MTP. Jednak występuje jeden warunek: nie możemy tracić punktów w praktycznie żadnym spotkaniu, a pierwsze wiosenne mecze będą o to aby nie stracić nadziei.

Mikołaj Duda

Udostępnij:

Podobne

Przedwczesne marzenia?

W ostatnich pięciu meczach, na przełomie 2024 i 2025 roku, Lech zdobył „aż” 4 punkty. Jeszcze w piątek, mimo porażki w Gdańsku, traktowany był jako

Powrót do Poznania i do normalności

Po każdym zaskakująco złym występie Lech zalicza dobre spotkanie. Dużo lepiej niż na wyjazdach czuje się i punktuje na własnym stadionie. Mierząc się z mocnymi