Cel Lecha: wykluczyć sensację

Nie można powiedzieć, że Lech pojedzie na Słowację po pewny awans. Trzeba go będzie wywalczyć w ciężkiej walce, w której co prawda goście będą zdecydowanym faworytem, ale nic nie jest jeszcze przesądzone. Jedna chwila zagapienia się w pierwszym meczu, jedno przypadkowo nieudane zagranie kapitana drużyny i przeciwnik nabrał nadziei na sprawienie dużej niespodzianki, wyeliminowanie faworyta.

Nadzieje mają też kibice z Trnawy, którzy zapełnią cały stadion. Może on pomieścić prawie 19 tysięcy osób, co nie znaczy, że tyle przyjdzie na mecz z Kolejorzem. W związku z przyjazdem licznej grupy fanów z Poznania trzeba zachować strefę buforową. Można się więc spodziewać, że gospodarzy będzie wspierać mniej więcej 16-tysięczna publiczność. Potrafi ona zapewnić gorącą atmosferę. To nie są rozmiłowani w koszykówce Litwini.

Lechowi nie zawsze dobrze się gra w roli faworyta. Dobrze pamiętamy, ile punktów w lidze przepadło, choćby w ostatnim sezonie, gdy uzyskiwał wielką przewagę w posiadaniu piłki nie mogąc przekuć jej na zdobywanie bramek. Co gorsze, dawał się zaskoczyć kontratakami wyprowadzanymi przez głęboko wycofanego przeciwnika. W ten sposób, w obu meczach, zaskoczył go Śląsk Djurjevicia, niełatwo było w zmaganiach z Miedzią, ze Stalą Mielec. W Trnawie trzeba będzie zrobić wszystko, by uszczelnić defensywę, nie pozwolić sobie na błąd przy stałym fragmencie. Aby awansować, Słowacy muszą strzelić co najmniej jednego gola. Będą liczyć na rzuty wolne i rożne.

Rozważania te stracą sens, gdy Lech będzie w Trnawie zdobywał bramki. O słowackiej defensywie mówiło się, że jest dość słaba, że gubi się po prostopadłych podaniach, wrzutkach za plecy obrońców. W Poznaniu Kolejorz rzadko stosował tę broń. Może dlatego, że nawet kiedy Słowacy przechodzili do przodu, to starali się zabezpieczyć tyły, nie odsłaniać się. U siebie, wspierani przez publiczność, z całą pewnością zagrają odważniej, zaatakują większą liczbą piłkarzy. Może być to szansą dla gości.

Za Lechem przemawia jeden czynnik, prawdopodobnie najważniejszy: wyższa jakość piłkarzy. Jest zdecydowanie lepszą drużyną, udowodnił to w pierwszym meczu. Trzeba tylko zrobić z tego użytek. Cierpliwość w spokojnym rozgrywaniu piłki nie zawsze przekłada się na sukces. Lech musi grać bardziej bezpośrednio, zapomnieć o bezproduktywnym podawaniu po obwodzie, starać się jak najczęściej przebywać pod słowacką bramką, dawać Spartakowi szansę na popełnienie pomyłek.

W niedzielę Lech nie grał, trener van den Brom dał piłkarzom kilka dni wolnego, co może przełożyć się na świeżość, ale i wybić drużynę z uderzenia. Nie jest tajemnicą, że najlepiej się ona spisuje, gdy jest w rytmie. Przerwy źle na nią działają. Na szczęście była ona krótka i nie powinno być problemów z powrotem do równowagi.

Udostępnij:

Podobne

Sprowadzili nas na ziemię. Jak zwykle

Lech Poznań nigdy nie stanie się europejską potęgą. Ma jednak wszystko, by być czołową ekipą w kraju, regularnym uczestnikiem rywalizacji pucharowej. Niektórzy twierdzą minimalistycznie, że

Warta dała się ograć Śląskowi

Ten mecz nie musiał się skończyć tak źle dla Warty. Nie musiała przegrać. Śląsk wygrał przez wyrachowanie, lepszy pomysł na pozbawienie rywala atutów, większą taktyczną