Nawałka przyznaje się do błędów. Obiecuje poprawę

– Inaczej sobie wyobrażaliśmy początek rozgrywek. Ciężko pracujemy, by zmienić naszą sytuację. Wyciągamy wnioski, korygujemy plany. Wiemy, gdzie popełniliśmy błędy – mówi trener Lecha. Nie wyjaśnia jednak, na czym one polegały, choć informuje o zmianach w pracy nad motoryką.

Adam Nawałka nie dziwi się krytyce, jaka spadła na niego i na piłkarzy po dwóch fatalnych meczach. Twierdzi, że jest ona słuszna. – Z faktami się nie dyskutuje. To nie znaczy jednak, że wpadamy w panikę. Ciągle trzymamy ster rękach. Sytuacja jest pod kontrolą. Uratuje nas ciężka praca i pozytywne myślenie – mówi z przekonaniem.

Przed Lechem najtrudniejszy z tegorocznych meczów – przeciwko Legii. Nie wiadomo, skąd brać nadzieję, że tym razem nie będzie kompromitacji. Trudno zdewastowaną drużynę tak przeobrazić w tydzień, by postawiła się klasowemu rywalowi. Piłkarze dowiedli, że są kompletnie bez formy, i to pod każdym względem.

– Krytyka jest, bo musi być. Nic z tym już nie zrobimy, ale musi to nas pozytywnie nakręcić, byśmy się jeszcze mocniej skoncentrowali i pokazali to, co najlepsze – mówi Maciej Gajos, pomocnik Lecha, który będzie tu grał tylko do czerwca. Umowy nie przedłużył.

Trener zapowiada korekty w przygotowaniu motorycznym. Tym razem drużyna przygotowywała się przez osiem dni, niekiedy spotykając się dwukrotnie w ciągu dnia. – Ciężko pracujemy, by iść do przodu, ale to jest proces. Liczymy, że wreszcie nastąpi przełamanie i ruszymy do przodu – mówi Adam Nawałka.

W spotkaniu z Legią nie będą mogli zagrać Tomasz Cywka i Mihai Radut. Obaj leczą kontuzje. Nie wystąpi też Łukasz Trałka. Tuż przed końcem meczu w Gliwicach ten doświadczony pomocnik zarobił żółtą kartkę powodującą zawieszenie. Trener nie ma o to do niego pretensji. – Napiętnowałbym brak dyscypliny, „pyskówkę”, ale nie faul taktyczny ratujący przed stratą jeszcze jednej bramki, będący konsekwencją błędów własnych i kolegów – tłumaczy.

Udostępnij:

Podobne