Jeszcze tylko jeden mecz i można zamknąć rok, chyba najdziwniejszy w dziejach Lecha, uspokoić huśtawkę nastrojów. W normalnych okolicznościach można byłoby liczyć na łatwy łup, bo aktualna Wisła to jeden z gorszych ligowych zespołów. Jednak to w Krakowie się cieszą. Przyjeżdżają do Poznania akurat teraz, gdy Lech jest w rozsypce, gra bez obrony.
Wisła ma nowego trenera, Niemca Petera Hyballę. Nie prowadzi jej długo, ale już spowodował, że zespół gra inaczej niż dotychczas, stosuje aktywny pressing, piłkarze są ruchliwi, do tego wypoczęci, bo nie grywali w środku tygodnia. Gdy Lech dostawał baty od Pogoni, spokojnie trenowali. Nastawią się na walkę, zdominowanie wypompowanego Lecha. Tydzień temu sprawili wielkie kłopoty Legii, która długo przegrywała, udało jej się wygrać rzutem na taśmę.
Piłkarze Lecha mają już dość tego roku. W dodatku jest ich niewielu. Spora grupa zawodników się leczy. Największą bolączką drużyny jest gra w defensywie. Każdy stały fragment gry dla przeciwnika to powód do alarmu. Bramkarz nie opanował jeszcze sztuki wychodzenia do dośrodkowań, co mu nie przeszkodziło w znalezieniu zatrudnienia w Lechu. Tu na bramkarzach nie zna się nikt.
Słabości Lecha nie są tajemnicą dla nikogo w ekstraklasie. Wisła też zechce je wykorzystać. Może być pewna swego, bo w Lechu na popełniane przez drużynę błędy się nie reaguje. Nigdy. Jeśli obrona ułatwiła zadanie poprzedniemu rywalowi, to dokładnie tak samo postąpi z następnym. To jest stuprocentowe pewne.
Klub z Krakowa pogrążony jest w chaosie organizacyjnym, ale zadbał o dobrego trenera, a ten opanował sytuację i sprawił, że Wisła może być groźna dla każdego. W Poznaniu jest na odwrót. Klub zarobił dużo pieniędzy, w przyszłości dzięki akademii może ich być jeszcze więcej, ale w tej chwili nie ma drużyny, lecz grupę zmęczonych i zniechęconych, pozbawionych pomysłu piłkarzy. Trener udaje, że nad nimi panuje, a zarząd udaje, że panuje nad trenerem.
Kibice Lecha mają prawo liczyć w sobotę na zwycięstwo, ale bezpieczniej by dla nich było, gdyby tego nie robili. Nie ma gwarancji, że nie przeżyją tego samego, co w środę. To nic, że w Wiśle nie grają gwiazdy futbolu. Defensywa Lecha potrafi wyręczyć każdego przeciwnika.