Zaległy mecz Lecha przejdzie do historii klubu. Powiększy listę kompromitacji, jakich doznaje w ostatniej dekadzie, od kiedy władzę objął obecny zarząd. To prawdopodobnie nie ostatnia klęska. Takie są skutki nieudacznego budowania zespołu, rezygnacji z gry obronnej. Gdy Pogoń wygrała z Lechem u siebie 5:0, mówiło się o historycznym blamażu. Teraz nie było lepiej.
Defensywa Lecha przechodzi samą siebie. Już nie wystarczy, że popełnia błędy, po których przeciwnicy łatwo trafiają. Teraz wyręcza ich w strzelaniu. Ledwo mecz z Pogonią się zaczął, a było 0:1 po samobóju. Gościom wystarczyło zaatakować prawą stroną, wrzucić piłkę, a o resztę zadbał Thomas Rogne, kapitan Lecha.
Już sam fakt, że kapitanem drużyny został gracz, który częściej się kuruje niż występuje, ma swoją wymowę i świadczy, że przy Bułgarskiej zapadają decyzje niekonwencjonalne. Zresztą meczu z Pogonią Rogne nie dograł nawet do połowy, trzeba go było zmienić z powodu kontuzji, a opaskę przekazać innemu graczowi.
Pogoń znana jest w tym sezonie z tego, że bardzo trudno jej strzelić bramkę. Straciła ich tylko osiem. Nie dość, że jej defensywa jest zgrana i konsekwentna, to jeszcze ma za plecami bardzo dobrego bramkarza. W Lechu jest dokładnie odwrotnie. Gdyby w bramce gości nie stał Stipica, Lech miałby duże szanse nawet na zwycięstwo. Niewiele brakowało, by wyrównał niemal natychmiast, gdy po podaniu Kamińskiego Ishak strzelił mocno z bliska, ale bramkarz jakimś cudem zatrzymał piłkę nogą.
Świetnych interwencji miał więcej. Obronił co najmniej trzy „setki.” Na początku drugiej połowy w sposób sobie tylko wiadomy zatrzymał celny i mocny strzał Kamińskiego, oddany po indywidualnej, błyskotliwej akcji. Gdyby padł wtedy gol, byłoby 1:3, bo w pierwszej połowie Pogoń, z pomocą Lechitów, strzeliła jeszcze dwa gole. Pierwszego podarował jej Muhar. Zapędził się pod pole karne gości i szedł na przebój, choć było oczywiste dla wszystkich oprócz niego, że przy kompletnym braku techniki piłkę natychmiast straci. I tak się stało, a Pogoń wyprowadziła kontrę, po której Bednarek został pokonany.
Pod koniec pierwszej połowy popis dał sędzia Przybył. Dostroił się poziomem sędziowania do gry poznańskiej defensywy. Crnomarković zatrzymywał z użyciem rąk wychodzącego na dobrą pozycję rywala. Ten zdołał przekazać piłkę koledze, który spudłował w sytuacji sam na sam. Sędzia gry nie przerywał, ale żółtą kartkę Serbowi potem pokazał. Zmylony przez asystenta, podjął kilka sprzecznych ze sobą, niezrozumiałych decyzji nie wiedząc kto i z jakiego miejsca ma grę wznowić. Oglądał też wideo, co obrońcy Lecha wróżyło zamianę żółtej na czerwoną kartkę, tak się jednak nie stało.
Crnomarković nie byłby jednak sobą, gdyby nie stworzył Pogoni kolejnej szansy faulując rywala w polu karnym. Ale czy faulował? Zdania są podzielone. Decyzja należała do sędziego, a ten wskazał rzut karny bez oglądania powtórki i zrobiło się 0:3. W drugiej połowie trener Żuraw mógł już oszczędzać swych graczy, m.in. Ishaka i Kamińskiego, na następny mecz. Szybko też boisko opuścił Muhar. Jego gra jest dla Lecha równie niebezpieczna, jak parady Bednarka przy rzutach rożnych.
W drugiej połowie Lech nie spuścił z tonu, grał ambitnie, próbował strzelić bramkę, ale wobec dobrze zorganizowanego, a przede wszystkim mającego świetnego bramkarza przeciwnika, był kompletnie bezradny. Brakowało pomysłów na ofensywę, mnożyły się złe zagrania, a Pogoń szybko kontrowała. Lech podtrzymał tradycję pozwalając sobie strzelić bramkę w samej końcówce. To podkreśliło postawę drużyny w tym meczu. Jest z nią coraz gorzej, defensywę ma w strzępach, nie stosuje żadnej taktyki, nikt nie ma nad nią kontroli. A co najgorsze, w sobotę znów trzeba rozegrać mecz.
Wielkie szczęście, że na widowni nie ma kibiców. Oni, w przeciwieństwie do zarządu klubu, nie przechodzą nad takimi wydarzeniami do porządku dziennego.
Lech Poznań – Pogoń Szczecin 0:4
Bramki: Thomas Rogne 2 (s), Sebastian Kowalczyk 39, Kamil Drygas 45 (k), Tomás Podstawski 90
Lech: Filip Bednarek, Alan Czerwiński, Thomass Rogne (42 Tomasz Dejewski), Djordje Crnomarković, Tymoteusz Puchacz, Jakub Kamiński (65 Bogdan Butko), Jakub Moder, Karlo Muhar (46 Dani Ramirez), Pedro Tiba (66 Mohammad Awwad), Filip Marchwiński, Mikaek Ishak (46 Hubert Sobol)
Pogoń: Dante Stipica, Jakub Bartkowski, Benedikt Zech, Mariusz Malec, Michał Kucharczyk, Santeri Hostikka (79 Tomas Podstawski), Damian Dąbrowski, Kacper Kozłowski (70 Kacper Smoliński), Kamil Drygas (79 Adam Frączczak), Sebastian Kowalczyk (90 Barłomiej Mruk), Luka Zahović (71 Adrian Benedyczak)
Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork).