Litwini przyjechali do Poznania po zwycięstwo

Tak twierdzili podczas konferencji prasowej. Wiedzą, że Lech to czołowy polski klub, ograny w pucharach, z dobrymi piłkarzami w składzie. – Małe detale, takie to, że jesteśmy w pełni sezonu, a Lech dopiero go zaczyna, czasami mają duże znaczenie – mówi Marus Stankevicius, trener Żalgirisu Kowno. W przeszłości był dobrym piłkarzem, grał w czołowych europejskich ligach.

Konferencja prasowa trenera Stankeviciusa i Edvinasa Gitvainisa, obrońcy Żaligirisu grającego niegdyś w lidze polskiej, zaczęła się od gratulacji dla Lecha – klubu ze stuletnią historią, z sukcesami w Europie, zwycięskim w meczach z Villarreal, Bodo, Fiorentiną. Potem goście powiedzieli, jakie są mocne strony ich drużyny, pozwalające mieć nadzieję na dobry wynik w Poznaniu. Potrafią grać kompaktowo, blisko siebie w defensywie, utrudniać życie przeciwnikowi, otwierać się na kontrataki.

Gitvainis grał już przeciwko Lechowi w barwach Piasta. Zapamiętał duży stadion, świetną atmosferę na trybunach, dobrą grę gospodarzy. Zdaje sobie sprawę, że teraz będzie podobnie. Czy 25-tysięczna publiczność nie przytłoczy Litwinów? Trener i defensor zapewniają, że nie ma takiej obawy. Reprezentanci, a tacy są w tej drużynie, grywali już na dużych stadionach. Młodzi zawodnicy tego nie doświadczyli, ale po kilku minutach oswoją się z nową dla siebie sytuacją.

– Wszyscy sportowcy grają po to, by wygrać. Nikt z moich piłkarzy nie przyjechał tu, by zremisować, czy myśleć o porażce. Musimy zagrać dobre spotkanie, dać z siebie wszystko, bo tylko to przyniesie nam sukces. Nie jesteśmy faworytami. Wiemy, z kim gramy, jakie wyniki odnosił ostatnio Lech. Musimy jednak pokazać swoją najmocniejsza stronę – powiedział trener Żalgirisu.

Udostępnij:

Podobne

Sprowadzili nas na ziemię. Jak zwykle

Lech Poznań nigdy nie stanie się europejską potęgą. Ma jednak wszystko, by być czołową ekipą w kraju, regularnym uczestnikiem rywalizacji pucharowej. Niektórzy twierdzą minimalistycznie, że

Warta dała się ograć Śląskowi

Ten mecz nie musiał się skończyć tak źle dla Warty. Nie musiała przegrać. Śląsk wygrał przez wyrachowanie, lepszy pomysł na pozbawienie rywala atutów, większą taktyczną