Wygrywa w Lidze Europy i zbiera entuzjastyczne oceny od dziennikarzy i ekspertów. Za to w ekstraklasie na osiem rozegranych do tej pory spotkań przegrała aż pięć i plasuje się tuż nad strefą spadkową. Idzie więc w ślady ubiegłorocznego Lecha, o którym dyrektor sportowy mówił, że ma wystarczającą kadrę do gry na trzech frontach. Wielu kibiców Kolejorza kolejna porażka warszawiaków uradowała. Całkiem przedwcześnie.
Legia, niezależnie od tradycyjnej niechęci, wciąż traktowana jest przez fanów Lecha jako jego główny rywal do mistrzostwa. Obie drużyny dzieli obecnie 12 punktów. To całkiem sporo w kontekście bezpośredniej rywalizacji, ale trzeba pamiętać o dwóch meczach zaległych (z Termaliką i Zagłębiem). Jeśli legioniści oba wygrają, dystans zmniejszy się o połowę. Tuż po przerwie nastąpi bezpośredni pojedynek, po którym teoretycznie przewaga Lecha może stopnieć do trzech punktów, a to tyle, co nic. Lepiej więc wstrzymać się ze skreślaniem tego przeciwnika.
Porażka Legii wzbogaciła o trzy punkty coraz lepiej grającą, po zmianie trenera, Lechię. Awansowała na drugie miejsce i ma dwa punkty straty do Kolejorza, a w perspektywie mecze z niezbyt trudnymi przeciwnikami. Natomiast Raków Częstochowa, jeśli wygra swój zaległy mecz (u siebie z Górnikiem), zrówna się z Lechem punktami, a gra bardzo dobrze, jest jednym z głównych pretendentów do mistrzostwa. Nie wolno też zapominać o Pogoni, grającej nierówno, ale mającej potencjał na co najmniej ligowe podium. Tak więc wcale nie skupiona na Europie Legia może być głównym rywalem Lecha.
Jej niedzielna klęska jest dla Lecha niekorzystna z innego jeszcze powodu. Nie może sobie pozwolić na trzecią z rzędu i szóstą od początku porażkę w lidze, bo tego już by w Warszawie nie znieśli. Zagra z Lechem w najmocniejszym składzie i w korzystnej dla siebie sytuacji. Po dwóch tygodniach przerwy w jednych i drugich rozgrywkach nie będzie tak zmęczona, jak była w meczu z Lechią. Natomiast Lech po takiej przerwie jak zwykle będzie słaby i nieskoordynowany, i to wcale nie za sprawą powołania jego graczy do reprezentacji. W takich meczach z reguły najgorzej spisuią się zawodnicy, którzy nigdzie nie wyjeżdżali.
Na mecz z Legii z Lechem z nadziejami będą czekać zespoły mające ochotę zastąpić go w fotelu lidera. W przypadku porażki, Kolejorz może spaść o dwie pozycje. Różnice punktowe na tym etapie rozgrywek są niewielkie, wszystko może się jeszcze zmienić wielokrotnie, ale świetna postawa w dwóch ostatnich domowych występach niewiele będzie warta, jeśli Lech polegnie w meczu prestiżowym. Trener z pewnością jest tego świadomy. Zbudował drużynę o dużym potencjale, lecz wszystko, co najtrudniejsze, dopiero przed Kolejorzem.