Kto wie, czy ostatni wyjazdowy mecz Lecha w 2021 roku nie okaże się najtrudniejszym. To będzie rewanż za mecz inaugurujący przy Bułgarskiej nowy sezon, gdy beniaminek mocno się Lechowi postawił, wywalczył punkt, pokazał się jako zespół z klasowymi zawodnikami w składzie, grający twardo i z pomysłem. Teraz Radomiak jest jeszcze lepszy, seryjnie zwycięża, okrzyknięto go rewelacją ligi. Lech musi wznieść się na wyżyny, by go pokonać w obecności fanów Legii.
Lech, Pogoń, Radomiak – te drużyny robią w końcówce roku najlepsze wrażenie. Przed sezonem nikt by się takiego układu nie spodziewał. Świętujący stulecie Kolejorz miał się bić o mistrzostwo, trudno się jednak było spodziewać ugrania w pierwszej rundzie aż 38 punktów. Nie zmieniająca od dawna składu i trenera Pogoń też robi stałe postępy. Zdarzają się jej wpadki, ale gdy formę odzyskuje Grosicki, zespół gra jak z nut. Na Radomiaka nikt nie stawiał. Miał się bić o utrzymanie, tymczasem ma szanse powalczyć nawet o puchary.
To pokazuje, jak dziwnym tworem jest polska ekstraklasa, jak niespodziewane zjawiska tu zachodzą. Gdyby ktoś przed sezonem ogłosił, że w jego połowie Lech będzie miał 26 punktów przewagi nad Legią, skierowanoby go do lekarza. To przecież niemożliwe, by mistrz kraju upadł tak nisko, a Lech punktował tak skutecznie. Co więcej, choć Lech notuje drobne wpadki, to jego forma jest mniej więcej stała. Lideruje prawie od początku. Wygrał najwięcej meczów, najmniej przegrał. Zdobył najwięcej bramek, najmniej ich stracił. Zwyciężył dokładnie tyle samo razy, ile razy Legia przegrała.
Nie zmienia to faktu, że w Radomiu czeka go ciężka przeprawa. Beniaminek potrafił ściągnął zawodników z wysokimi umiejętnościami i ciekawą przeszłością. Mądry trener z nich i z długo grających w Radomiaku piłkarzy zrobił drużynę, która w ekstraklasie może wygrać z każdym. Do tego silną mentalnie. Niejeden mecz rozstrzygnęła w samej końcówce, bramki zdobywane w doliczonym czasie przyniosły jej sporo punktów, w ich strzelaniu specjalizują się 33-letni Brazylijczyk Leandro i młody Portugalczyk Tiago Matos. Jeżeli wygra zaległy mecz w Gliwicach, będzie mieć do Lecha tylko 7 punktów straty. Jeśli wygra z nim w sobotę, strata zmniejszy się tylko do 4 punktów. A mówimy o beniaminku.
Maciej Skorża musi bardzo poprosić Bednarka, by zachowywał się poważniej niż w Lubinie. Pozostali gracze też muszą za wszelką cenę unikać błędów i chwil zwątpienia. Trener Lecha walczy o każdy punkt, konsekwentnie dąży do celu, ale nie może nie pamiętać, gdzie się urodził, na mecze której drużyny chodził jako dziecko. Na sentymenty przyjdzie czas po spotkaniu. Piłkarzom Kolejorza zabraknie w Radomiu dopingu swoich kibiców. Na widowni zasiądzie prawie 5 tysięcy miłośników Legii, atmosfera będzie ciężka od nienawiści. Piłkarze Lecha zamarzą o ucieszeniu trybun. Jeśli zagrają na miarę swych możliwości, potrafią to zrobić.