Lech w Szczecinie słabo zaczął, ale uratował punkt

Podjąć walkę można nawet grając w poważnym osłabieniu, z wieloma młodymi zawodnikami w składzie. Przez większość spotkania Lech grał bojaźliwie, defensywnie, popełniał całe serie błędów. Kilka dobrych akcji w drugiej połowie wystarczyło, by nie przegrać. Gdyby podobnie pokazał się od początku, miałby szanse wygrać.

Kto oczekiwał od trenera Żurawia sięgania po młodzież, mógł poczuć satysfakcję. W wyjściowym składzie znaleźli się wychowankowie: Gumny, Jóźwiak, Klupś, Marchwiński. Kto jednak zainteresowany był dobrym wynikiem, mógł się zaniepokoić. Lech musiał stawić czoła Pogoni bez Gytkjaera, Amarala, Jevticia. Na ławce usiadł Makuszewski. Do Szczecina nie pojechał poturbowany w meczu z Legią Żamaletdinow. Wrażenia nie robiła lista rezerwowych Lecha.

Nie wiadomo, skąd brało się przekonanie trenera Żurawia, że jego drużyna, mimo osłabień, zagra ofensywnie, pokaże ciekawy futbol. W pierwszym kwadransie Lech nie istniał. Wycofał się na swoje pole karne i próbował przeszkadzać Pogoni w prowadzeniu akcji ofensywnych. Przez wiele minut goście w komplecie przebywali za linią piłki. Przewaga portowców rosła, potrafiła długo wymieniać piłkę pod bramką Buricia.

Nieliczne próby wydostania się na połowę Pogoni szybko kończyły się niewymuszonymi stratami lub przegrywaniem indywidualnych pojedynków. Najczęściej wysiłek kolegów marnował gracz doświadczony – Gajos. Po 20 minutach szarżujący w polu karnym Gumny został zatrzymany przez obrońcę. Powtórki wykazały, że rywal używał rąk, ale sędzia Gil ukarał poznaniaka żółtą kartką za symulowanie eliminując go z następnego meczu. VAR nie zareagował, mimo iż sytuacja była kontrowersyjna.

W tym momencie nastąpiło lekkie przebudzenie Lecha. Nie skupiał się już na defensywie, choć ciągle jego poczynaniami rządziła ostrożność. Po strzale z dystansu Gajosa i rykoszecie piłka w niewielkiej odległości minęła szczecińską bramkę. Kilka minut później próbujący oddać strzał Gajos został potrącony przez przeciwnika w polu karnym, ale sędzia nie zareagował. Pogoń wyprowadziła kontrę, Janicki zatrzymał rozpędzającego się rywala faulem. Po rzucie wolnym piłka trafiła do Majewskiego, a były gracz Lecha zdobył gola. Jak się okazało – jego koledzy byli na pozycji spalonej, wynik się więc nie zmienił.

Kiedy wydawało się, że pierwsza połowa tego nieciekawego, zwłaszcza w wykonaniu Lecha meczu zakończy się bez bramek, w doliczonym czasie fantastycznym strzałem z woleja popisał się Majewski. Uderzył z pierwszej piłki wykorzystując dokładne podanie i fakt, że nikt mu nie przeszkadza. Nie dał szans Buriciowi. W ten sposób podziękował tym, co uznali, że jest zbyt słaby, by grać w Poznaniu.

Pierwsze minuty po przerwie to znów pozycyjne ataki Pogoni. Udało się je przetrzymać, była i próba skarcenia rywala. Gajos dobrym podaniem uruchomił Jóźwiaka. Skrzydłowy rozpędził się, wychodził na dobrą pozycję, niestety zmarnował szansę fatalnym podaniem. A Gajos, który w tej akcji błysnął,  koncertowo spartaczył następną, gdy Lechowi udało się zamknąć przeciwników w polu karnym. Po chwili ustąpił na boisku miejsce Makuszewskiemu. Słabo czujący się w roli napastnika, zupełnie nieprzydatny Marchwiński grał od tej chwili bliżej środka boiska i tam szło mu trochę lepiej. Niektóre akcje Lecha mogły się nawet podobać, zwłaszcza w początkowej ich fazie. Brakowało tylko wykończenia. Pogoń czuła się bezpiecznie, mimo prób strzałów Tiby i ciekawych wejść w pole karne Gumnego.

Ogromnego pecha miał 10 minut przed końcem Trałka. Mógł zdobyć gola równie pięknego jak Majewski. Nie przyjmował dobrego podania Klupsia, lecz uderzył z pierwszej piłki trafiając tylko w poprzeczkę. Nie poszczęściło się też strzelającemu z ostrego kąta Tibie. W tej fazie Lech był lepszy, wykorzystywał zmęczenie gospodarzy, tylko mie miał kto strzelić gola. Mógł jednak liczyć na niezamierzoną pomoc swego byłego piłkarza. Na indywidualny rajd zdobył się Tiba. Dziecinnie łatwo ograł dwóch szczecinian, dośrodkował, a piłka odbiła się najpierw od jednego, potem od drugiego przeciwnika i przekroczyła linię bramkową.

W ostatnich minutach Lech zagrał wreszcie ze środkowym napastnikiem. Na tej pozycji zagrał… Vujadinović. Obie drużyny próbowały zdobyć zwycięskiego gola. Nie udało się. Do przyszłego spotkania Lech przystąpi bez obrońców Gumnego, co jest poważnym osłabieniem i Janickiego, którego łatwo będzie zastąpić. Wykartkował się też grający tylko w końcówce Makuszewski, co stwarza kolejną szansę Klupsiowi.

Pogoń Szczecin – Lech Poznań 1:1 (1:0)

Bramki: Radosław Majewski (45’) – Kamil Drygas (88’ – samobójcza).

Żółte kartki: Robert Gumny (21’), Rafał Janicki (34’), Maciej Makuszewski (90’)

Pogoń: Jakub Bursztyn – David Stec, Sebastian Walukiewicz (87’ Jakub Bartkowski), Mariusz Malec, Ricardo Nunes – Santeri Hostikka (72’ Michał Żyro), Kamil Drygas, Tomas Podstawski, Zvonimir Kożulj, Radosław Majewski – Iker Guarrotxena (61’ Soufian Benyamina).

Lech: Jasmin Burić – Robert Gumny, Thomas Rogne, Rafał Janicki, Wołodymyr Kostewycz – Tymoteusz Klupś (90’ Nikola Vujadinović), Łukasz Trałka, Pedro Tiba, Kamil Jóźwiak (78’ Piotr Tomasik) – Maciej Gajos (57’ Maciej Makuszewski), Filip Marchwiński.

Udostępnij:

Podobne

U siebie Warta nie wygrywa

Tylko jedno zwycięstwo w roli gospodarza wygrała Warta w całej, zakończonej w piątek rundzie jesiennej. Miała szansę to zmienić w spotkaniu z Jagiellonią, ale stało