Zaklepane już przejście Jakuba Kamińskiego do Wolfsburga może być ostatnim znaczącym transferem piłkarza Lecha na dłuższy czas. W futbolu nie ma jednak niczego gwarantowanego, więc talent któregoś z wychowanków może eksplodować, jak u Jakuba Modera. Albo przejść w stan uśpienia, jak u Filipa Marchwińskiego.
Dariusz Żuraw zasłynął hurtowym wprowadzaniem do gry juniorów. Wypromował w ten sposób kilku zdolnych, budzących zainteresowanie w całej Europie wychowanków. Trudno jednak chwalić go za dobre wyczucie i intuicję, bez której w tym fachu ni rusz. Nie poznał się bowiem na możliwościach rozwojowych Jakuba Modera. Gdyby nie akcja kibiców, trener długo jeszcze wyżej od niego ceniłby Karlo Muhara. Nawet gdy już przejrzał na oczy, raczej sobie nie wyobrażał, że w osobach Modera i Kamińskiego (na zdjęciu) ma w składzie graczy o wartości przekraczającej 20 milionów euro.
Czy następne roczniki wychowanków Lecha okażą się równie owocne w talenty, jak poprzednie, czy też nastąpi przerwa w wielomilionowych transferach do topowych lig? Tego nikt nie przewidzi, choć w akademii nie widać teraz wielu zawodników określanych jako super talenty. Młodzi piłkarze nigdy nie rozwijają się równomiernie, na ich dorastanie wpływ ma wiele czynników, nad którymi nawet doświadczonym trenerom niełatwo zapanować. Trudno tu cokolwiek przewidzieć, a zwłaszcza zaplanować. W najlepszych akademiach zdarzają roczniki, o których szybko się zapomina.
Ten sezon nie sprzyja młodym graczom próbującym przebić się do pierwszej drużyny Kolejorza. Maciej Skorża to nie Żuraw, dla którego Kozubal, Antczak, Czekała czy Wilak byliby pierwszym wyborem podczas ustalania składu. Obecny trener nastawił się na zdobywanie punktów, nie chce zmniejszać sobie szans na wygrywanie spotkań. Ma tak szeroką i wyrównaną kadrę, że nawet klasowi i doświadczeni zawodnicy muszą cierpliwie czekać na szansę pokazania się na boisku. Uniknięcie frustracji pomijanych piłkarzy to jeden z głównych problemów trenera, a stawianie w takiej sytuacji na wychowanków dolałoby oliwy do ognia – chyba, że któryś z nich wniósłby do zespołu coś wartościowego.
Maciej Skorża zabrał na tureckie zgrupowanie kilku wychowanków, dal im szansę pokazania się w sparingach. Na podstawie takich meczów nie ma co przesądzać o możliwościach tego czy innego nastolatka. Trzeba jednak przyznać, że Czekała i Antczak dali się poznać jako zawodnicy z potencjałem. Czy pójdą w ślady swych poprzedników, którzy dziś grają w mocnych klubach i są powoływani do reprezentacji narodowej? Nie ma mądrego, który by to przewidział. Zbyt wiele jest niewiadomych.