Ktoś zaczarował Krzycha. Oby go nie odczarował

Im więcej podstawowych piłkarzy wypada ze składu, tym lepiej gra Lech. Możemy sobie wyobrazić, jak wspaniałe jego występy będziemy oglądać, gdy zarząd klubu w swej strategicznej dojrzałości na całego przystąpi do równoważenia budżetu, zaniecha szaleńczego inwestowania w mocną drużynę, ograniczy się do wykorzystania potencjału zawodników sprowadzonych do Poznania w chwilach słabości.

Kto by się spodziewał, że brak w składzie Salamona, Ishaka, Sousy, prawdziwego Amarala, Szymczaka, wymieniając tylko tych najważniejszych, będzie miał zbawienny wpływ na klasę Kolejorza? Po rozegraniu ogromnej liczby spotkań, pokazaniu się w Europie, wyrobieniu sobie międzynarodowej marki, nie spoczął na laurach. Ostatnie trzy ligowe mecze to trzy zwycięstwa i stosunek bramek 8:0, a na rozkładzie ma nowego mistrza Polski i Koronę, która na własnym stadionie radziła sobie z każdym.

Nie byłoby świetnej gry i tak dobrych wyników bez postępów, jakie w ostatnich czasach poczynił skrzydłowy zywany przez kibiców Krzychem (co mu zresztą sprawia widoczną przyjemność). W futbolu czasami dzieją się najprawdziwsze cuda, bo czym innym mogłaby być aż tak głęboka przemiana człowieka do niedawna wykpiwanego, budzącego niechęć samym pokazaniem się w koszulce Lecha, okrzykniętego szkodnikiem. Psuł akcję za akcją, podejmował decyzje – nie bójmy się użyć tego słowa – głupie, bo kto rozsądny psułby wysiłek kolegów próbując okiwać całą obronę przeciwnika, strzelając z ogromnej odległości. A dziś? Dziś mamy do czynienia z panem piłkarzem. Gościem robiącym Lechowi całą grę w ataku. Wyrastającym ponad poziom tej ligi.

W meczu przeciwko Cracovii strzelił gola i dwa wypracował magicznymi podaniami. W Częstochowie zdobył jedną z dwóch bramek. W Kielcach strzelił pierwszego, przełomowego gola, dołożył drugiego, trzeciego wypracował kolejnym świetnym podaniem. Jak porównać takiego asa do gracza zagubionego, wygwizdywanego, traktowanego jako pomyłka transferowa? Jego przykład dowodzi, że nie wolno nikogo skreślać przedwcześnie, czasami warto wykazać trochę cierpliwości. Nie zawsze się to sprawdza, nie każdy spotyka na swej drodze czarownika.

W tej sytuacji trudno nie zadawać pytania, czy to samo nie zadzieje się w stronę przeciwną. Krzychu Velde obudzi się kiedyś i stwierdzi, że pora zakończyć piękny sen, Nikt nie rozgrywa samych genialnych spotkań, każdy ma prawo do chwili słabości. Ale tylko chwili. Wiele zależy od tego, jak piłkarz ułoży sobie ostatnie wydarzenia w głowie, jak na niego wpłyną trener i koledzy, jak zniesie miesięczną nieobecność w szatni Kolejorza.

Polska liga uchodzi za wyrównaną. Rzadko się zdarza dominacja taka, jak kielecka. I to wcale nie dlatego, że wszyscy piłkarze wznieśli się na wyżyny. Nie brakowało pomyłek, także Velde wikłał się w nieudane dryblingi, tracił piłkę. Poniżej swych możliwości zagrał Skóraś, żaden piłkarz nie był bezbłędny, ale nie przeszkodziło to w rozgrywaniu pięknych akcji z wieloma podaniami, jak ta, która przyniosła pierwszego gola. Gospodarze nie wiedzieli, co się dzieje, Lech wytrącił im główne atuty nie dlatego, że na siłę fizyczną odpowiedział siłą. Wystarczyło mu grać w piłkę, by przeciwnicy po prostu nie nadążali, mogli tylko bezproduktywnie biegać i atakować miejsca, w których piłkarzy z Poznania już nie ma. Dostali srogą nauczkę.

Jeszcze tylko jeden mecz w sezonie. I obawa, że długi rozbrat z boiskiem zdezorganizuje to, co udało się ostatnio wypracować. Przerwy w rozgrywaniu meczów wyraźnie Lechowi nie służą. Przez dwa miesiące odpoczynku od normalnego cyklu na pewno wypadnie z rytmu. Nie wiemy, czy zdąży go odzyskać przed pierwszymi spotkaniami, by wykorzystać fakt, że głównym ligowym rywalom walka na dwóch frontach z pewnością nie posłuży.

Udostępnij:

Podobne

Kandydata na mistrza stać było na 10 minut meczu

Zasłużona porażka Lecha Lecha w Białymstoku. Wycieńczona Jagiellonia lepiej grała w piłkę, potrafiła zarządzać meczem. Dowiodła, że jest drużyną dojrzalszą. Poniesioną porażką i bezradnością, jaką

Murawski: zatrzymają się na nas

Gospodarze nie przystąpią do niedzielnego meczu z Lechem wypoczęci. Nie mogli się do tego starcia przygotowywać długo. Jeszcze w czwartek wieczorem rozgrywali historyczny dla siebie

Atuty po stronie Lecha

Gdy cztery czołowe zespoły grają między sobą, wiele można się spodziewać po kolejce ligowej. Lech zainteresowany jest tylko utrzymaniem pozycji lidera, a zwycięstwo w Białymstoku

Zgrany zespół czy indywidualna jakość?

To był kolejny występ Lecha, w którym zwycięstwo zawdzięcza nie sposobowi gry, ale klasie czołowych, najlepszych w lidze piłkarzy. Niektóre elementy szwankowały, z meczu na