Fantastyczny mecz rozegrał Lech przeciwko desperacko walczącej o utrzymanie w ekstraklasie Koronie Kielce. Rezultat 3:0 to najniższe zło, jakie mogła ją spotkać. Dominacja swobodnie grającego Kolejorza była totalna, bramek mogło być znacznie więcej.
Na początku Korona dążyła do stłamszenia Lecha, narzucenia mu sowich warunków. Trwało to jednak tylko kilka minut. Poznaniacy nie pozwolili rozwinąć gospodarzom skrzydeł, a po kwadransie ich przewaga zaczęła robić się coraz wyraźniejsza. Próbowali szczęścia strzałami z dystansu. Miejscowy bramkarz z dużym trudem sparował mocne uderzania Pereiry i Satki. Coraz lepsza gra Lecha znalazła odzwierciedlenie po pół godzinie, w akcji, po której ręce same składały się do oklasków. Długa i efektowna wymiana podań pod bramką Korony zakończyła się asystą Skórasia i pewnym strzałem Velde z ostrego konta. Po kilku minutach Norweg mógł zdobyć swego drugiego gola. Tym razem miał pecha, potężnym strzałem obił poprzeczkę. To nie był koniec jego wyczynów w tym spotkaniu.
Po przerwie Korona miała nadzieję na powrót do meczu, znów starała się być agresywna, ale szybko się okazało, że tego dnia nie będzie miała nic do powiedzenia. Lech na nic jej nie pozwalał, był dużo lepszy piłkarsko, zmusił ją do bezproduktywnego biegania za piłką i obserwowania, co z nią robi klasowa drużyna. Wynik podwyższył Filip Marchwiński, wyprowadzony przez Velde na pozycję sam na sam. Młody poznaniak wtoczył piłkę do pustej bramki. Koncert Norwega trwał. Otrzymał doskonałe podanie od Skórasia na granicy pozycji spalonej i nie miał żadnych problemów z celnym strzałem głową.
Zespół z Kielc na własnym stadionie nie poniósł w tym roku. Piłkarze w żółto-czerwonych strojach, dopingowani przez komplet publiczności, mieli nadzieję na przedłużenie tej serii i zapewnienie sobie ligowego bytu. Byli jednak tłem dla grającego na coraz większym luzie Kolejorza, któremu nie bardzo już zależało na zdobywaniu kolejnych bramek. Sukces Korony to uniknięcie pogromu. Szkoda, że sezon się kończy. Pozbawiony kluczowych piłkarzy Lech wszedł na wysokie obroty.