Nowy trener Lecha bardzo by chciał zagrać w europejskich pucharach już jesienią. Strata do miejsc gwarantujących udział jest wielka, ale skoro jest jeszcze szansa, trzeba walczyć do ostatniego meczu. Chciałoby się powiedzieć – szkoda, że trwonienie przez Lecha punktów nie zakończyło się kilka tygodni wcześniej. Dystans do odrobienia byłby teraz mniejszy.
W kontekście walki o miejsce pucharowe sobotnie spotkanie z Rakowem jest, zdaniem Macieja Skorży, kluczowe. W dużym stopniu zadecyduje ono o tym, czy misja się powiedzie. Przeciwnik zagra w finale Pucharu Polski, a jeśli trofeum zdobędzie, Lechowi wystarczy zająć czwarte miejsce. Trener chce jednak zdystansować Raków w lidze i liczyć tylko na siebie. – Jedziemy tam absolutnie po to, by wygrać. To nasz jedyny cel – podkreśla Maciej Skorża.
Jak mówi, jest zbudowany postawą drużyny pokazywaną na treningach i podejściem zawodników do najbliższych meczów, ich motywacją. Z dnia na dzień w jego oczach zyskuje Tymoteusz Puchacz. Trener nie ma informacji, czy gracz ten latem odejdzie z Lecha, ale bardzo na niego liczy. Nie tylko z nim rozmawiał, chciałby z wszystkimi, póki co nie zdążył, ma zamiar wykorzystać na to podróż do Bełchatowa.
Przeciwnik jest silny, to jedna z najlepiej zorganizowanych w Polsce drużyn. Swoim systemem gra od dawna, wypracowała własne mechanizmy, ale one czasami zawodzą, Raków popełnia błędy wynikające ze swego ustawienia i Lech będzie się starał to wykorzystać, mieć kontrolę nad meczem przez pełne 90 minut.
Na mecz nie pojedzie Jakub Kamiński. Nie dość, że odniósł kontuzję, to musi pauzować za żółte kartki. Prawdopodobnie będzie do dyspozycji już w najbliższym spotkaniu. W meczu przeciwko Legii trenerowi podobała się gra Kwekweskiriego. To nie jest dla niego zawodnik obcy. Przyglądał mu się, gdy miał objąć reprezentację Gruzji i jest o nim dobrego zdania. Potrafi grać na wysokim poziomie, ma wysokie umiejętności. Otrzyma w Lechu warunki, by przekonał do siebie trenera.
Maciej Skorża nie wyklucza gry dwoma napastnikami. Twierdzi, że Aron Johannsson pokazuje się na treningach z ciekawej strony. – Rozważam różne układy personalne, przyjrzę się zawodnikom. Przyznam, że rozwiązanie z dwoma napastnikami mnie kusi, może już… ugryzę się jednak w język – kończy trener Lecha.