Jak nie przegapić początku wyścigu o trofea?

Zawracanie sobie głowy przebiegiem, a zwłaszcza wynikami sparingów do niczego mądrego nie prowadzi. Jednak trudno się pozbyć niepokoju obserwując sytuację w Lechu, zwłaszcza mając w pamięci początek obu ostatnich rund ekstraklasy. Dwa tygodnie przed rozgrywkami trener nie może korzystać nie tylko z nowych piłkarzy, ale i tych od dawna dla niego kluczowych.

Przygotowania do nowego sezonu są już mocno zaawansowane, a John van den Brom nie widział jeszcze reprezentantów swoich krajów – Karlstroma, Kwekweskiri’ego, Sousy. Szwed jest dla niego zawodnikiem niezastąpionym. Na szczęście nie trzeba go wdrażać do gry w zespole, wystarczy mieć nadzieję, że jest fizycznie w dobrej dyspozycji. Młodego Portugalczyka w drużynie nie ma od dawna. Leczył uraz, wcześnie wyjechał na zgrupowanie kadry młodzieżowej, późno do Poznania wraca.

W dalszym ciągu nie może na całego trenować Mikael Ishak. I nikt nie wie, kiedy odzyska on pełnię zdrowia, a potem formę. To musi trochę jeszcze potrwać. Z boreliozą nie ma żartów, każdy zakażony przechodzi ją inaczej. Szwedzki napastnik stara się być w formie, ale brakuje mu sporo do pełnej dyspozycji. Pod koniec poprzedniego sezonu Lech radził sobie całkiem nieźle nie tylko bez niego, ale i bez Filipa Szymczaka. Teraz młody napastnik jest już w pełni sił, zagrał w sobotnim sparingu, choć niewiele mu wychodziło. Jest zdrowy, na formę musi chwilę poczekać. Kto wie, czy na pozycji napastnika znów nie będzie musiał pokazywać się Marchwiński, grający teraz z „dychą” na koszulce.

Transfery, jakich latem dokonał i jeszcze dokona Lech, robią wrażenie, ale jeszcze długo nie przełożą się na jakość gry. Po sezonie trener stracił ważnych piłkarzy. Następców, wszystko wskazuje na to, że wartościowych, otrzyma z opóźnieniem. I latem, i zimą długo trzeba było czekać na wejście drużyny w dobry rytm, zwyciężanie. Ta zwłoka była kosztowna, przepadło tyle punktów, że pozostała walka o podium. Jeśli w tym sezonie ma być lepiej, trzeba od początku wygrywać. Z osłabionym składem, prawdopodobnie bez płynności w grze.

Decyzje podejmowane przez władze klubu mogą przełożyć się na siłę drużyny, z pewnością jednak nie natychmiast. Ligowi przeciwnicy rozgrywają sparingi w składach prawie docelowych, po wielu transferach. Lech natomiast podjął ryzyko. Zaufał trenerowi, który musi wyciągnąć wnioski z tego, co się wydarzyło rok i pół roku temu. Do tej pory odbyły się tylko dwa sparingi, rozegrane w składzie dalekim od docelowego, z licznym udziałem młodzieży. W tym ostatnim juniorzy po wejściu na boisku natychmiast zmienili obraz gry. Niestety, nie na lepsze. Przekonaliśmy się, ile im brakuje do poziomu choćby przeciętnego, jak słabo ze sobą współpracują. Mogły się podobać tylko niektóre ich indywidualne akcje. Przebojowością błysnął 15-letni Sammy Dudek. Ma zadatki na świetnego piłkarz. Na razie między młodzieżowcami Lecha i graczami podstawowymi jest przepaść. Nie było jej, gdy do zespołu wprowadzani byli Kamiński, Marchwiński, Jóźwiak, Gumny, Moder, nawet Skóraś, który rozwijał się trochę wolniej.

Przed Lechem jeszcze przedsezonowa próba generalna – wyprawa do Holandii, gdzie 15 lipca zmierzy się z AZ Alkmaar. Wtedy będziemy wiedzieli o wiele więcej o możliwościach drużyny. Wstępna faza może zaważyć na przebiegu rywalizacji o trofea. Lech nie może jeszcze raz odpaść z wyścigu na samym starcie.

Fot. Damian Garbatowski

Udostępnij:

Podobne

Pogrom na Morasku

Ostre strzelanie urządziły sobie panie z Lecha Poznań UAM mierząc się z najsłabszą drużyną pierwszej ligi kobiet, Bielawaianka Bielawa. Wygrały aż 11:0. Można jednak powiedzieć,

Sensacja! Lech ograny przez beniaminka

Piękna seria zwycięstw nie mogła trwać bez końca. Kto by się jednak spodziewał, że przerwie ją beniaminek z Lublina, zmęczony meczami granymi co kilka dni?