W drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy Lech trafił w losowaniu gorzej niż mógł. Zmierzy się z zespołem ze Szwecji, a z takim jeszcze nigdy nie wygrał. W dodatku spotkanie odbędzie się na stadionie rywala, na sztucznej trawie, i to w okresie, gdy Kolejorz ma poważne problemy z grą defensywną, przez co nie wygrał żadnego meczu w lidze.
– Jest to solidny zespół z ligi szwedzkiej, ale nie taki, którego nie można ograć – ocenia trener Dariusz Żuraw. Nie przejmuje się złą tradycją pojedynków z zespołami z tego kraju. Liczy się dla niego to, co będzie. Wie, że Hammarby dobrze operuje piłką, jest mocne w ofensywie, więc trzeba zwrócić uwagę na grę w obronie. I właśnie z tym może być kłopot, bo ta formacja to pięta achillesowa Kolejorza.
Jedyna szansa Lecha, to grać jak najdalej od własnego bramkarza i od niepewnie czujących się przy stałych fragmentach gry defensorach. Całe szczęście, że ofensywne formacje są dużo lepsze. Wątpliwe, by Szwedzi nie prowadzili otwartej gry, a w takiej Lech czuje się najlepiej, niewiele mu potrzeba, by strzelić bramkę. Problem w tym, by nie dać własnym obrońcom szansy popełniania błędów.
Najlepszym piłkarzem Lecha jest Mikael Ishak, świetnie znający ligę szwedzką, bo z niej się wywodzi. Jednak trener nie ogranicza rozpracowywania rywala do słuchania opinii swego napastnika. – Dziś dostęp do informacji jest tak duży, że o zespole Hammarby wiemy właściwie wszystko – zapewnia Dariusz Żuraw. To samo mogą powiedzieć Szwedzi, którzy bez trudu rozszyfrowali Lecha. Nikomu zresztą jego słabości nie są obce, ale trener wyklucza poszerzenie sztabu szkoleniowego o osobę potrafiącą nauczyć defensorów zachowania przy stałych fragmentach.
Dodatkowa trudność dla Lecha to nawierzchnia obiektu w Sztokholmie. Ma on zamykany dach, zimą służy też hokeistom, a piłkarze biegają po boisku syntetycznym. W przeddzień wylotu do Szwecji piłkarze Lecha trenowali na podobnym. Ostatnią okazją zapoznania się ze specyfiką sztucznej trawy będzie przedmeczowy rozruch we wtorek.
W ostatnich dniach Lech pozyskał kolejnych piłkarzy – napastnika Kaczarawę i bocznego obrońcę Krawca. Jednak żaden z nich nie będzie mógł w Szwecji zagrać. Dołączyli do zespołu zbyt późno, by można ich było zgłosić do UEFA. Na szczęście do gry nadaje się najlepszy obrońca Lubomir Satka, nieobecny w ostatnim spotkaniu z powodu kontuzji.