Stal Mielec do ligowych potęg się nie zalicza, ale przed meczem z nią w Poznaniu panuje niepokój, jakby trzeba się było mierzyć z kimś o wiele groźniejszym. Wszystko przez zaskakujące zwroty i huśtawkę nastrojów fundowane wiosną kibicom przez Lecha. Po ekipie z najbardziej w lidze wartościowym składem zawsze można się spodziewać wszystkiego, a z tym rywalem nigdy nie grało mu się łatwo. W polskiej lidze z nikim zresztą nie gra się łatwo, chyba że szybko strzelony gol pozwoli zbudować pewność siebie.
Nikt nie przewidzi, czy klasowi gracze Kolejorza zagrają w sobotę równie dobrze, jak ostatnio w Szczecinie, ale Niels Frederiksen zapewnia, że nie musi swej drużyny motywować, niezależnie od tego, przeciwko komu ona występuje. – Mobilizacja zawsze jest ważna, ale to chyba nie jest dla nas problem. Nie zgadzam się też z tym, że źle nam idzie w spotkaniach przeciwko zespołom z dolnej części tabeli. Owszem, przegrywaliśmy z nimi, ale gdy byliśmy w osłabieniu, a to bardzo dużo na boisku zmienia. PTakie zespoły grają przeciwko nam niską defensywą, naszym zadaniem jest jej rozmontowanie – mówi trener.
Przed sobotnim spotkaniem Lech ma tylko jeden problem personalny – Gisli Thordarson uległ podczas poniedziałkowego treningu kontuzji barku i jego najbliższa przyszłość nie jest znana. Dopiero w przyszłym tygodniu okaże się, czy nie będzie musiał poddać się zabiegowi. Pozostali zawodnicy są zdrowi, także Walemark, który błysnął w meczu przeciwko Zagłębiu, ale w Szczecinie już nie zagrał. Przez cały tydzień trenował z drużyną na pełnych obrotach. Na szczęście środek pola jest w Lechu mocno obsadzony. Grają tu Murawski i Kozubal, jako zmiennik pokazuje się Jagiełło.
Gdyby porównać nie tylko miejsca w tabeli, ale jakość piłkarzy jednej i drugiej drużyny, nikt nie miałby wątpliwości, kto jest zdecydowanym faworytem. W innych ligach, przy tak dużej różnicy klasy, niespodzianki zdarzają się rzadko. To jest jednak liga polska, w której walczący o życie beniaminek potrafi, przy odrobinie szczęścia i stosując zagęszczoną obronę, odebrać punkty potentatom. Trener przyznaje, że przy ustalaniu składu miewa ból głowy, gdy na jednej pozycji trzeba wystawić konkretnego zawodnika. W Lechu szczególnie mocno obsadzona jest prawa strona drużyny. Pereira czy Carstensen? Ghilizadeh czy Walemark? Bez względu na decyzję, zawsze ma wartościowego zmiennika.
Trener Lecha zapewnia, że Stal została dokładnie rozpracowana. Pytany o ocenę tego zespołu żartuje, że na odpowiedź i na przedstawienie planu drużyny na mecz musiałby poświęcić dwie godziny. – Jest to całkiem dobry zespół, nieźle spisujący się na wyjazdach, nisko broniący się z pięcioma defensorami. Ciężko się przeciwko nim gra. Spodziewamy się jednak, że mogą podejść wyżej, spróbować zaatakować tak, jak inne zespoły, z którymi mieliśmy problemy. Jednak to my będziemy mieli przez większość czasu piłkę przy nodze. Musimy grać nią szybko i szybko podejmować decyzje, pokazywać się kolegom, by mieli w ofensywie do kogo grać, po każdej stracie natychmiast podchodzić do pressingu. Liczę na to, że liczni kibice zobaczą interesujący mecz – kończy trener.
Prawdopodobnie przy Bułgarskiej, w wiosenny sobotni wieczór, zjawi się ok. 25 tysięcy kibiców.