Awans Kolejorza do ćwierćfinału Pucharu Polski. Nie dał szans młodym piłkarzom Garbarni Kraków, grającym odważnie i ambitnie, nie nastawionym tylko na przeszkadzanie liderowi tabeli. Potrafili czterokrotnie uderzyć celnie na bramkę Mrozka. Lech strzelał dużo częściej, lubi grać z takimi rywalami, wygrał swobodnie 4:0, spuszczając z tonu w drugiej połowie, przy wysokim prowadzeniu i pewnym już awansie.
Jak było do przewidzenia, w składzie Lecha znaleźli się piłkarze rzadko oglądani na boiskach ekstraklasy. W składzie nie znaleźli się między innymi Bednarek, Milić, Salamon, Karlstroem, Amaral, Kamiński, Ishak. Douglas wypadł ze składu z powodu problemów stomatologicznych. Grali zawodnicy drugiego planu, po których jednak z radością sięgnęliby trenerzy czołowych polskich klubów.
Przewaga w umiejętnościach była po stronie Lecha, ale Garbarnia nie zamurowała się na swojej połowie. Grała odważnie, spod własnej bramki wychodziła podaniami, próbowała akcji na jeden kontakt. Lech grał płynnie, starał się wyprzedzać akcje gospodarzy, przerywać próby gry piłką. Po 16 minutach przyniosło to dobry skutek. Lechici odebrali piłkę próbującym grać z nimi w dziada przeciwnikom, Sobiech podał do Ramireza, którego strzał bramkarz obronił, ale był jeszcze Marchwiński i Kolejorz wyszedł na prowadzenie.
Po 6 minutach padł drugi gol, znów po akcji Sobiecha i Ramireza, ale z drugiej strony boiska. Ramirez łatwo przedarł się wzdłuż linii końcowej, podał Polakowi. Ten nie wykonał żadnego ruchu. Piłka odbiła się od niego i wturlała do siatki. Przewaga była już dwubramkowa. Garbarnia ponosiła koszty odważnej, optymistycznej gry. Nie rezygnowała z niej jednak i gdy minęło pół godziny meczu, Lech prowadził już 3:0. Kwekweskiri potężnie uderzył z dystansu obijając poprzeczkę, piłka trafiła do Czerwińskiego, a ten bez trudu trafił do bramki.
Kilka minut później odwaga Garbarni mogła zostać nie ukarana ponownie, ale nagrodzona. Poszła do przodu, rozegrała ciekawą akcję i po dośrodkowaniu ratować Lecha musiał Pereira, w ostatniej chwili uprzedzając stojącego samotnie przed pustą bramką miejscowego gracza. Chwilę później gospodarze mogli wreszcie dopiąć swego, lecz nie wykorzystali sytuacji sam na sam po tym, jak Murawski dał sobie odebrać piłkę.
Usatysfakcjonowany wynikiem trener Maciej Skorża w przerwie odmłodził drużynę. Kwekweskiriego i Pereirę zastąpili Kozubal i Borowski. Lech nie grał już z taką swobodą i płynnością, więcej do powiedzenia miała ofensywnie nastawiona Garbarnia. Eksperymentalnie zestawiona obrona Lecha miała kłopoty z powstrzymaniem młodych drugoligowców. Goście atakowali tylko od czasu do czasu. Kilka akcji zmarnował nieudanymi dryblingami Marchwiński. W 64 minucie szczęście uśmiechnęło się do Murawskiego. Kilka jego strzałów nie przyniosło powiedzenia, wreszcie trafił z dystansu idealnie, tuż przy słupku i było już 4:0.
Odmładzanie drużyny miało ciąg dalszy. Zeszli z boiska Sobiech i Ramirez, weszli na nie Baturina i Pacławski. Jedna i druga drużyna miała jeszcze okazje bramkowe. Miejscowa wykorzystała to, że Lech spuścił z tonu i odważnie nacierała. Goście od czasu do czasu wyprowadzała atak, marnowany przez Baturinę lub niecelnie strzelającego Pacławskiego. Marchwiński miał problemy z bolącym mięśniem, musiał wytrwał na boisku niemal do końca tylko dlatego, że trener przeprowadził już wszystkie zmiany.
Garbarnia Kraków – Lech Poznań 0:4 (0:3)
Bramki: Filip Marchwiński 16, Jakub Banach 23 (s), Alan Czerwiński 32, Radosław Murawski 64
Żółte kartki: Feliks, Bartków, Marszalik – Skóraś.
Garbarnia: Aleksander Kozioł, Daniel Morys, Jakub Banach, Donatas Nakrosius, Mateusz Barków (68 Jakub Kuczera), Wojciech Słomka (76 Grzegorz Marszalik), Mateusz Duda, Wiktor Szywacz, Kacper Duda (68 Bartłomiej Purcha), Michał Feliks (61 Bartłomiej Korbecki), Michał Klec (76 Kamil Kuczak).
Lech: Bartosz Mrozek, Joel Pereira (46 Filip Borowski), Lubomir Satka, Mateusz Skrzypczak, Alan Czerwiński (73 Thomas Rogne), Michał Skóraś, Radosław Murawski, Nika Kwekweskiri (46 Antoni Kozubal), Dani Ramirez (67 Norbert Pacławski), Filip Marchwiński, Artur Sobiech (67 Roko Baturina).
Sędziował Dominik Sulikowski (Gdańsk).