Droga po mistrzostwo jesieni

Przed Lechem trzy ostatnie mecze w roku. Jeśli wygra wszystkie, z pewnością przezimuje w fotelu lidera. Nawet dwa zwycięstwa by mu to zapewniły dzięki stosunkowi bramek, w najgorszym przypadku z taką samą liczbą punktów, co druga drużyna, gdyby udało się jej wygrać wszystko. Te mecze nie będą łatwe. Także ten najbliższy, gdy w ostatnim spotkaniu przed rundą rewanżową Macieja Skorżę spróbuje przeegzaminować jego były asystent.

Dariusz Żuraw tylko na początku samodzielnej pracy w Lechu pokazał się jako trener z pomysłem na grę swej drużyny. Wynikało to po części z tego, że za jego poprzednika Lech grał paskudnie. Cierpieli wszyscy, i oglądający, i piłkarze zagubieni w założeniach taktycznych, których nie ogarniał nawet wybitny strateg Adam Nawałka. Tylko liczni członkowie sztabu szkoleniowego mieli się świetnie, bo zapewnili sobie królewskie wynagrodzenie. Uwolnienie piłkarzy, pozwolenie im na grę w piłkę przyniosło świetne rezultaty.

Właśnie to było główną zasługą Żurawia. Miał piłkarzy kreatywnych, którym wystarczyło dać trochę swobody. Uwierzył kibicom na słowo, że Moder jest wartościowszym graczem niż Muhar. Brak trenerskiego doświadczenia spowodował, że kiedy przyszły kłopoty, Żuraw nie potrafił zażegnać kryzysu. Nie reagował na największe bolączki, zwłaszcza w defensywie. Prowadził Lecha o dobre pół roku za długo, zostawił po sobie zgliszcza, czym zresztą nie różnił się od wszystkich poprzedników. Teraz powoli kończy przygodę w Lubinie. Jego zespół w sześciu meczach zdobył dwa punkty, odpadł z Pucharu Polski.

Gdyby działo się to w innym klubie, mieliby tam od dawna innego trenera. Dariusz Żuraw zaufaniem w Lubinie już się nie cieszy, ale nie ma tam przesadnego parcia na sukcesy. Zachowują spokój, bo tak pracuje się wygodniej i spokojniej, a przewaga nad strefą spadkową wynosi całe pięć punktów. Nerwowości nie wykazują też kibice. W niedzielę przyjedzie do nich Lech. Z pewnością wierzą w przełamanie i zrobią wszystko, by wygrać, a wciąż mają w składzie całkiem dobrych piłkarzy. Dobrze się pokazali w kilku meczach, choć wygrali tylko pięć razy. Ponieśli też wysokie porażki, od czego ziemia w KGHM się nie zatrzęsła.

Lech nie potrafi grać z drużynami kurczowo się broniącymi. Zagłębie na własnym stadionie się nie zamuruje, bo to nie leży w naturze Żurawia. Będzie chciało prowadzić otwartą grę, a Lech to przyjmie z wdzięcznością. W meczu Pucharu Polski zagrało niewielu zawodników ocierających się o pierwszy skład – Pereira, Satka, Ramirez, Kwekweskiri, Skóraś. Kontuzjowany jest Rebocho, już go w tym roku nie zobaczymy. Nieobecny ostatnio Tiba prawdopodobnie wyzdrowiał. Maciej Skorża ma duży wybór i świadomość, jak wiosną będzie cenny każdy zdobyty jesienią punkt.

Trudniejsze zadanie czeka Lecha w kolejną sobotę w Radomiu, bo beniaminek zaskakuje jakością swych piłkarzy, wygrywa mecz za meczem. Pokonanie go nie jest niemożliwe, ale wymaga sięgnięcia po wszystko, co w drużynie najlepsze. Na pożegnanie roku Lech zmierzy przy Bułgarskiej z coraz lepiej grającym Łukaszem Podolskim i jego kolegami. Teoretycznie będzie to najłatwiejszy mecz z trzech, jakie pozostały do rozegrania w 2021 roku.

Udostępnij:

Podobne

Koniec roku weryfikuje oczekiwania

Miało być przepięknie. Prezentujący atrakcyjny, ofensywny futbol Lech wypracowałby w tym roku przewagę nad największymi ligowymi rywalami i wiosną pewnie zmierzał po mistrzostwo, by potem

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny