Dobry moment na pokonanie Legii?

Żadna drużyna nie zachowa równej, wysokiej formy przez całe rozgrywki. Każdej, a zwłaszcza występującej w polskiej, sypiącej niespodziankami lidze, zdarzają się większe lub mniejsze kryzysy. Liczba zdobywanych punktów w dużym stopniu zależy od tego, czy ma się pecha grać z zespołami notującymi zwyżkę formy.

Na początku sezonu Lech imponował, a Legia traciła kolejne punkty, jej strata w pewnym momencie sięgnęła dziewięciu. Niestety, trzeba z nią grać akurat teraz, gdy zyskała stabilizację, gra co trzy dni wygrywając mecz za meczem w lidze, Pucharze Polski i w Europie, a Kolejorza ogarnęły słabości. Sensacyjnie odpadł z Pucharu Polski, przegrał u siebie z beniaminkiem z Lublina, potem na wyjeździe z ostatnią drużyną w tabeli, na tym samym zresztą na stadionie, na którym nieco wcześniej łatwo ograł groźną w tym sezonie Cracovię.

Czy zwycięska seria Legii zakończy się w Poznaniu? A może to Lech wreszcie pokaże się jako drużyna z sierpnia i września, agresywna i grająca futbol tak intensywny, że nikt nie mógł za nim nadążyć? – Mam nadzieję, że w niedzielę zobaczymy takiego właśnie Lecha, choć trudno zgodzić się z zarzutami, że w ostatnim czasie nastąpiła negatywna zmiana w naszej grze. Oczywiście nie można brać pod uwagę ostatniego, gdy sędziowie popełnili niewytłumaczalny błąd osłabiając nas. Natomiast brakuje nam stabilizacji formy w jednym meczu, trudno utrzymać rytm, tempo spada. To się jednak zdarza, ale liczę, że w ostatnich meczach roku pokażemy dobrą dyspozycję. Oglądam piłkarzy na treningach i wiem, że ich na to stać – zapewnia trener Niels Frederiksen.

Co ciekawe, Lechowi dobrze się gra z zespołami mocniejszymi. Nie dość, że one się nie bronią całą drużyną tak głęboko, iż trudno znaleźć przestrzeń do ataków, to jeszcze przytrafiają się błędy w defensywie. Trener przyznaje, że jego ekipa traci gole po kontratakach, wymaga to poprawy. Legia nie okopie się w Poznaniu na własnej połowie, więc teoretycznie Lechowi łatwiej będzie i atakować, i się bronić. Grę przeciwnika sztab szkoleniowy Lecha szczegółowo analizował. Wiadomo, że trzeba powstrzymać groźnych zawodników ofensywnych Legii, jednak Frederiksen jest przekonany, że i Lech będzie miał konkretne okazje bramkowe.

– Spodziewamy się otwartego, intensywnego meczu dwóch drużyn starających się atakować wieloma piłkarzami, stosujących wysoki pressing. To są w wielu aspektach najlepsze aktualnie zespoły. Takie mecze są najważniejsze w polskiej lidze, obserwowane przez wielu kibiców. Na pewno nie będzie to normalne spotkanie, lecz wyjątkowe dla piłkarzy, dla fanów, dla wszystkich w jednym i drugim klubie, także dla mnie. Już nie możemy się doczekać, żeby ten mecz rozegrać. Nie muszę motywować moich piłkarzy, wprost przeciwnie, momentami muszę trochę studzić ich zapał. Ostatnio wskazałem Lecha jako faworyta niedzielnego starcia. Nie wycofuję się z tego – zapewnia trener. Piętnastokrotnie rozgrywał derby Kopenhagi, gdzie atmosfera była podobna. Szło mu dobrze, na własnym stadionie jego Brondby wygrywało z FC Kopenhaga.

Sytuacja zdrowotna w drużynie jest dobra. Wszyscy są gotowi do gry. Trener zrobił wyjątek i ogłosił, że zdrowy już Walemark zagra w pierwszej jedenastce.

Udostępnij:

Podobne

Koniec roku weryfikuje oczekiwania

Miało być przepięknie. Prezentujący atrakcyjny, ofensywny futbol Lech wypracowałby w tym roku przewagę nad największymi ligowymi rywalami i wiosną pewnie zmierzał po mistrzostwo, by potem

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny