Przed meczem Lecha w Częstochowie – same zagadki. Najtrudniej przewidzieć postawę drużyny po przerwie w rozgrywkach, a szczególnie tych graczy, którzy nie wyjeżdżali na zgrupowania reprezentacyjne i zostali wybici z uderzenia. Chcielibyśmy wiedzieć, jaką taktykę przeciwko trudnemu rywalowi zastosuje trener Skorża, czy zdecyduje się na zmiany w składzie, a był im dotychczas niechętny, czy skorzysta z najnowszych nabytków.
Kibice nie mogą się doczekać widoku nowych zawodników w koszulce Lecha. Szczególnie dużo sobie obiecują po Iworyjczyku pozyskanym z Viktorii Pilzno. Adriel Ba Loua cieszy się opinią szybkiego, chętnie dryblującego skrzydłowego. Dobrze mieć w składzie tak widowiskowo grającego piłkarza, zwłaszcza kiedy nie myśli tylko o sobie, lecz stwarza szanse kolegom z drużyny. Boczny obrońca Rebocho też ma opinię zawodnika ofensywnego. W razie konieczności, trener ma możliwość potraktowania go jako skrzydłowego. Trudno przewidzieć, czy sięgnie po niego już w Częstochowie.
Trener pozyskał graczy o umiejętnościach ofensywnych. Nie wiemy natomiast, w jakim stanie jest zawodnik potrafiący grać na środku obrony lub po prawej jej stronie. Wszystko wskazuje, że niestety Lubomir Satka, który w reprezentacji Słowacji grał „od dechy do dech”, nie znajdzie się w wyjściowym składzie. Dostał w klubie wolny dzień, by doszedł do siebie. Nie wiadomo, czy to wystarczy. Być może trener po niego sięgnie, gdy wystąpi konieczność opanowania sytuacji w bocznej strefie boiska. Nie powinno być natomiast problemu z Jakubem Kamińskim, który w środę zagrał w biało-czerwonym stroju przeciwko Anglii. Przez cztery dni powinien dojść do siebie.
W środku boiska trener ma dużą swobodę wyboru. – Każdy kij ma dwa końce – komentuje tę sytuację. Nie wszyscy zawodnicy o dużych ambicjach i wysokich umiejętnościach mogą znaleźć się w składzie, niektórych rola rezerwowych może frustrować. Skoro Lech chce regularnie grać w pucharach, nie ma innego wyjścia niż szeroka kadra. W poprzednim sezonie dyrektor sportowy doprowadził kibiców do furii stwierdzeniami, że klubowa kadra gotowa jest do rywalizacji na trzech frontach. Nie sprostała nawet na jednym. To się musi zmienić.
Dlatego Maciej Skorża mówi, że liczny i wyrównany zespół to absolutna konieczność, tak jest we wszystkich liczących się ligach europejskich, a jego rola polega na tym, by mądrze i dyplomatycznie tym zasobem ludzkim zarządzać. – Nie obejdzie się bez kompromisów – podkreśla trener. Każdy piłkarz, nawet utrzymujący się w wysokiej formie i dobrze pracujący podczas treningów, może stracić miejsce w wyjściowym składzie, by dać szansę koledze. Jak zapewnia, często rozmawia z piłkarzami i tłumaczy im, że taka jest konieczność i że ta sytuacja nie świadczy, by ktokolwiek wypadł z łask.
Do tej pory trener trzymał się jednego składu, przy niewielkich, wynikających z bieżących potrzeb modyfikacjach. Sprzyjało to wdrażaniu nowych mechanizmów taktycznych. Mecz w Częstochowie będzie jednym z najważniejszych, ale przede wszystkim najtrudniejszych w sezonie. Maciej Skorża sugeruje, że przygotował plan taktyczny pozwalający zniwelować mocne strony grającego w nietypowym ustawieniu przeciwnika. Czy będzie to wymagało zrobienia małej rewolucji w składzie?
Nie powinien się zmienić środek obrony, tam raczej na pewno znajdą się Salamon i dobrze ostatnio grający Milić. Prawa defensywa to zagadka. Alan Czerwiński przegrywa rywalizację z kolegami. Raczej wystąpi Joel Pereira, nie można wykluczyć gry Satki. Na drugiej stronie obrony albo miejsce w składzie utrzyma Barry Douglas, który niestety ma braki w grze defensywnej, albo Pedro Rebocho. Byłby to debiut Portugalczyka w nowych barwach. Niewiele wiemy o jego możliwościach.
Jesper Karlstroem wydaje się mieć pewne miejsce w składzie w roli defensywnego pomocnika. Ale nazwiska jego partnerów w środku boiska to już niewiadoma. Tiba, który uratował mecz z Pogonią czy Kwekweskiri? Rozpędzony Amaral czy naciskający na niego Dani Ramirez? Radosław Murawski też pali się do gry, pozbył się dolegliwości, ale trudno mu będzie wejść na boisko. Na skrzydłach powinni się znaleźć Ba Loua i Kamiński, a w ataku konkurencji nie ma Ishak.