Jeżeli Kolejorz chce przywrócić kibicom wiarę w klub, za którym jeszcze niedawno stali murem, wywalczyć jakiekolwiek trofeum, musi mieć piłkarzy wyrastających ponad poziom ekstraklasy. Po przegranym z kretesem sezonie i optymistycznych wypowiedziach trenera wydawało się, że sprowadzenie klasowych graczy jest realne. Czas ucieka, niecierpliwość narasta, mnożą się pytania o prawdziwe cele Lecha.

Podczas ostatniej konferencji prasowej Maciej Skorża zachowywał spokój, nie wykazywał niepokoju, choć podkreślił, że ze sprowadzeniem lewych obrońców nie można dłużej zwlekać. Rozpoczął treningi z zespołem zdekompletowanym. Trudno zrozumieć, na co klub czeka? Na obniżkę cen? Może szuka zawodników, za których nie trzeba płacić? A może po prostu przedłużają się negocjacje z kandydatami na zawodników Kolejorza? Strach pomyśleć, że być może tacy nie zostali jeszcze wytypowani.

Kiedy na wypożyczenie poszli piłkarze uznani za niewypały transferowe, można było wierzyć, że zastąpią ich gracze z wyższej półki. Trzeba przecież uczcić setny jubileusz, zmazać hańbę. Teraz dowiadujemy się, że trener próbuje przywrócić do drużyny niechcianych do niedawna zawodników, uznanych za zbyt słabych, by grać w Poznaniu. W przypadku Amarala może się to udać, bo umiejętności ma niemałe. Ale czy ktoś sobie wyobraża, że Lech przystępuje do ważnego meczu z Crnomarkoviciem na obronie? Albo że znów traci bramki po stratach Muhara? Kibice odebraliby to jako policzek.

Od tego, czy Amaral się sprawdzi, zależy liczba transferów do klubu. Maciej Skorża mówi o trzech zawodnikach ofensywnych. Jeśli Portugalczyk zostanie w klubie – o dwóch. Do początku rozgrywek zostało sporo czasu. Popłynie on jednak szybko i nikt się nie zdziwi, jeżeli przed pierwszym meczem zacznie się nerwowe zatykanie dziur w składzie. Trener zapowiadał rywalizację na każdej pozycji. Sprawiał wrażenie pewnego siebie. Ciekawe, kiedy poczuje się sprowadzonym na ziemię.

Wciąż jest szansa, że do Lecha dołączą zawodnicy dający mu przewagę nad konkurentami. Tak stałoby się w każdym klubie będącym w sytuacji Lecha, mającym jego możliwości, zarządzanym przez ludzi o ambicjach nie tylko biznesowych, ale i sportowych. Przy Bułgarskiej jest jakoś inaczej. Przejmujący klub właściciel Amiki zapowiedział, że przyszedł tu sprzedawać emocje. Nastąpiła jednak zmiana strategii. Sprzedaje się piłkarzy.

Udostępnij:

Podobne

Koniec roku weryfikuje oczekiwania

Miało być przepięknie. Prezentujący atrakcyjny, ofensywny futbol Lech wypracowałby w tym roku przewagę nad największymi ligowymi rywalami i wiosną pewnie zmierzał po mistrzostwo, by potem

Niech nas znów zaskoczą. Byle pozytywnie

Niewiele brakowało, by Lech nie poniósł konsekwencji ubiegłotygodniowej niespodziewanej obniżki formy. Spośród jego największych konkurentów w walce o mistrzostwo tylko Raków odniósł zwycięstwo, w charakterystyczny